Zapewne każdy z Was nie raz usłyszał, że „nie ma miłości bez zazdrości”. Zazdrość to temat rozpatrywany w kategoriach budowania relacji, tworzenia poezji, muzyki czy filmu. Pytanie czy to prawdziwe stwierdzenie.
Tworzenie związku bez zazdrości to bardzo rzadka sytuacja. Zazwyczaj pojawia się ona na początkowym czy dalszym etapie. Sam fakt jej pojawienie nie jest powodem do zmartwienia. Ważne jednak aby odczuwana zazdrość nie zrujnowała tego, co do danego momentu zostało zbudowane między dwojgiem ludzi.
Wejście w nową relacje zajmuje nam bardzo wiele czasu, początkowa fascynacja nowym człowiekiem, chęć bliższego poznania i dzielenia niemal każdej wolnej chwili sprawia, że nasze życie kręci się dookoła tej jednej osoby. Odstawiamy na boczny tor rodzinę, przyjaciół, swoje pasje.
Zazwyczaj taki układ jednej i drugiej stronie odpowiada. Burza hormonów powoduje, że nie myślimy racjonalnie, żyjemy chwilą, chcemy odczuwać zalew pozytywnych emocji, jakie towarzyszą początkom budowanej relacji. Jednak ta sielanka trwa krótko. Przychodzi moment, kiedy jedna ze stron (raczej nie robią tego dwie strony jednocześnie) zaczyna wracać do tego, co zostało odstawione. Chce spotykać się z przyjaciółmi, odwiedzać rodzinę czy realizować swoje pasje.
Strona powracająca do życia „przed” czuje się z tym dobrze. Jednak ta „zostawiona” połowa nie do końca. Jeżeli dodatkowo ta druga strona, to osoba z kompleksami, brakiem poczucia bezpieczeństwa, uległa, słabsza psychicznie od swojego partnera, mamy sytuację, gdzie pojawia się dużo przestrzeni na wpuszczenie zazdrości. Zazwyczaj to te słabsze psychicznie jednostki chcą na jak najdłuższy czas zachować euforię początkowej fazy związku. Nieustannie bycie blisko partnera (tak jak w początkowej fazie związku) daje poczucie kontroli.
Zazdrość nie pojawia się nagle
Zazwyczaj można ją zauważyć znacznie wcześniej, niż podczas wybuchu. Jednak wówczas źle ją interpretujemy, zamierzenie lub nie. Szczególnie kobiety uważają, że silna zazdrość to znak miłości, dużego zaangażowania, dbałości, czułości i męskości. Kiedy jednak zazdrość zaczyna być niemal obsesją przestaje to być przyjemne. Okazuje się, że zabiera poczucie bezpieczeństwa, nie umożliwia budowania zaufania, i nie ma związku z miłością tylko zwyczajnie chęcią maksymalnej kontroli.
Często wcale nie chodzi bezpośrednio o osobę, a o czas. Czas, który poświęca ona komuś lub czemuś innemu. To bardzo trudne do zniesienia dla jednostki, której życie jest zbudowane na braku wiary w siebie, poczucia bezpieczeństwa, zaufania czy wiary w wierność i lojalność drugiego człowieka.
Sytuacja, kiedy partner zabrania swojej drugiej połowie spotkań ze znajomymi,członkami rodziny, oskarża o poświęcanie zbyt wiele czasu dziecku, kontroluje telefon czy profile społecznościowe to już bardzo wyraźny sygnał, że w tej relacji brakuje kluczowych elementów, które pozwolą na jej szczęśliwe funkcjonowanie.
W sytuacji, kiedy relacja między dwojgiem ludzi doprowadzi do takiego etapu należy zwrócić uwagę, że są tutaj dwie ofiary. Przy czym jedna z nich dodatkowo jest przysłowiowym katem. Napięcia, lęk i brak wiary, generowane przez taką sytuacją dotyczą dwóch stron. Dla żadnej z nich nie jest to sytuacja ani łatwa, ani przyjemna. W skrajnych przypadkach dochodzi nawet do uporczywego śledzenia, podsłuchiwania, obelg, rękoczynów, szukania świadków (np. zdrady partnera) wśród znajomych i rodziny, a także celowego symulowanie śmiertelnej choroby czy celowego spłodzenia dziecka byleby tylko zachować przy sobie partnera, a najlepiej mieć go tylko dla siebie.
Niczym słowik w złotej klatce
Obsesyjna zazdrość przysłania możliwość racjonalnego myślenia. Dlatego tak ważne jest, by nie dopuścić do sytuacji, kiedy którakolwiek ze stron poczuje się jak uwięziona w złotej klatce. Kiedy pojawiają się pierwsze sygnały chorobliwej zazdrości warto o tym głośno rozmawiać, nie unikać tematu, a szukać pomocy. Jednak zazwyczaj pomija się ten fakt, zachowując pełnię optymizmu, twierdząc, że „jakoś to będzie”.
Jedną z kluczowych zasad jest ustalenie granic. Bez nich zranienie drugiego człowieka może nastąpić bardzo szybko. Często ta krzywda towarzyszy nam w pamięci przez długi okres naszego życia. Jeżeli u partnera pojawia się zazdrość należy o tym rozmawiać. Pytać czy spotkanie z kolegą to już powód do zazdrości? Czy babski wyjazd na weekend jest w porządku? Rozmowa i ustalanie granic daje poczucie bezpieczeństwa, ponieważ utwierdza nas w przekonaniu, że żyjemy ze wspólnym mianownikiem. A jeśli tak nie jest, dajemy sobie szansę by wspólny mianownik znaleźć.
Miłością wyleczę z chorobliwej zazdrości
Tak sądzi większość kobiet. Są przekonane, że jeśli dadzą partnerowi odpowiednią ilość miłości problem zniknie. A problem nie leży w małej ilości miłości, bo ile dowodów by się nie podarowało, niczego to nie zmieni. Jedynie wytłumi na krótki czas sytuację, dając iluzoryczne poczucie, że problemu nie ma.
Poradzenie sobie z obsesyjnym zazdrośnikiem, bez pomocy z zewnątrz jest niemożliwe. Zarówno zaborczy partner, jak i druga strona związku powinny udać się po pomoc do specjalisty. To temat skomplikowany i trudny do rozwiązania, jednak jeśli są chęci obydwu stron, szansa na zbudowanie zdrowej, wartościowej relacji jest ogromna.
Warto pamiętać, będąc w związku, o swoich pasjach, bliskich, znajomych, wszystkim tym, co dla nas jest ważne. Przecież budowanie nowego związku nie oznacza, że musimy wyrzec się siebie. Wręcz przeciwnie, bagaż doświadczeń, zainteresowania i upodobania, są dodatkowymi wartościami. Dlatego nie okradajmy z nich tak ważnej i bliskiej relacji, jak związek z drugim człowiekiem.