Książka „Wiktoria. Transpłciowość to nie wszystko” autorstwa Piotra Jaconia to osobista i edukacyjna opowieść, jednak nie tylko o transpłciowości. Dlaczego?
Książka będzie miała premierę 19 czerwca 2024!
Czy to jest książka transpłciowości?
Książka „Wiktoria. Transpłciowość to nie wszystko” autorstwa Piotra Jaconia to osobista relacja. Relacja dotycząca roli ojca, męża, przyjaciela, wreszcie dziennikarza, który angażuje się dzięki zasobom i umiejętnościom zawodowym w opowiedzenie własnej, choć nie tylko, historii.
Osobista historia, ukazana w taki sposób staje się dziełem edukacyjnym. Nie jest jednak podręcznikiem. Autor nie zagłębia się w formułki i definicje. Nie tworzy książki na bazie danych statystycznych i rekomendacji WHO. To pozycja edukacyjna dlatego, że autor oddaje w niej sporo miejsca osobom, które są transpłciowe lub są osobami bliskim dla osób transpłciowych.
W książce jest wiele wypowiedzi Wiktorii – córki autora. Poznajemy zatem nie tylko perspektywę ojca, a również dziecka, które miało doświadczenia takie, a nie inne. Dlatego ta pozycja jest tak cenna – zyskujemy opowieść u źródła. Zatem nie jedynie z pozycji przekazywania własnej interpretacji, przekonań, ocen. Co zresztą jest bardzo widoczne, kiedy autor rozmawia z córką.
Wszyscy nakładamy swego rodzaju filtry, na to co słyszymy, obserwujemy, bo to nam pozwala uporządkować rzeczywistość. Czy jest to trafne, to już inny temat. Dlatego przywracanie głosu osobom transpłciowym (i wszystkim osobom queer), ma tak ogromne znaczenie – tylko wtedy zyskujemy opowieść autentyczną, bez filtrów innych.
O czym jest książka „Wiktoria. Transpłciowość to nie wszystko” w szczegółach
Czy dowiemy się czegoś z tej książki o transpłciowości? Chcesz prostej odpowiedzi? Odpowiadam: tak i nie.
Tak, bo rzeczywiście poruszany jest temat tego jak żyje się z określoną tożsamością, jakie są codzienne realia. Jakie są oczekiwania i co one nam robią:
Chodzi mi o to, że… byłem dla Heli innym ojcem, bo jako dziewczynkę zawsze traktowałem ją inaczej, bardziej wyrozumiale. I przez to, że Wiktoria przez tyle lat żyła w społecznej roli syna, a mnie się ten podział ról udzielał, miałem swoje durne oczekiwania jakichś twardych zachowań. Wstyd mi z powodu wielu takich scen. Tyle że ja powinienem ich uniknąć nawet nie dlatego, że miałem do czynienia z transpłciową córką, o czym nie wiedziałem. Powinienem był ich uniknąć, bo w ogóle oczekiwanie, że będzie odgrywać te wymyślone role, zachowywać się w określony sposób, jest bez sensu.
Piotr Jacoń, „Wiktoria. Transpłciowość to nie wszystko”, Wydawnictwo W.A.B., 2024
Nie, bo ogromnym uproszczeniem byłoby napisanie, że ta książka jest „tylko” o transpłciowości. To książka, która ukazuje szalenie szeroki kontekst transpłciowości. Zarówno w odniesieniu do osób transpłciowych, systemu w jakim żyją, jak i ich bliskich. To ukazanie tego, jak to co codzienne staje się koszmarem. To co bliskie i ważne, wiąże się z cierpieniem i lękiem. To co oczywiste, staje się czymś co wymaga udowadniania. Wreszcie, to książka o tym, jak bardzo może brakować nam człowieczeństwa:
„Takim chorym dziwakom jak ja” – to zdanie nie daje mi spokoju. Jest jak cięcie na przedramieniu, które w zależności od nastroju można zasłonić długim rękawem albo ostentacyjnie odsłonić. Autonienawiść. Autopogarda. Autotransfobia. Oto patrzę na siebie tak, jak wydaje mi się, że patrzą na mnie inni. Z obrzydzeniem. Z jednej strony chcę walczyć o siebie, z drugiej mam poczucie, że na zwycięstwo w tej walce nie zasługuję. Bo wszyscy (oczywiście nie wszyscy, tylko jacyś niektórzy – ale mój wewnętrzny radar wyłapuje tylko te negatywne sygnały, więc wydaje się, że tylko one istnieją, a poza nimi nie ma nic i nikogo) życzą mi najgorszego. Więc i ja zaczynam sobie tego życzyć.
Piotr Jacoń, „Wiktoria. Transpłciowość to nie wszystko”, Wydawnictwo W.A.B., 2024
Rozumiem to podobnie jak Judith Butler, która podczas jednego ze spotkań zadała bardzo trafne pytanie, dotyczące tożsamości. To było o tym, czym jest sytuacja, kiedy ktoś mówi do Ciebie jak się do niego zwracać a Ty odpowiadasz „nie, nie będę tak do Ciebie mówić”? Czym jest ta sytuacja, kiedy ktoś odkrywa się przed Tobą nawiązując relację, a Ty to ignorujesz? Czym jest fakt, że ważniejsze są dla Ciebie własne przekonania niż drugi człowiek?
Jaka jest Twoja odpowiedz na to pytanie?
Wartość i znaczenie książki „Wiktoria. Transpłciowość to nie wszystko”
Ta książka jest nie „tylko” o tanspłciowości, podejmuje znacznie szersze tematy, choć ich nie wyczerpuje. W żadnej książce wyczerpanie tych tematów nie byłoby możliwe, nawet gdyby składała się ona z kilku tomów. Nie oznacza to jednak, że z tego powodu, książka nie jest warta uwagi – wprost przeciwnie.
Zyskujemy dzięki tej książce nie tylko rzetelne informacje i opis własnych doświadczeń, jak i rodziny. Zyskujemy wgląd w życie osób transpłciowych i ich bliskich. Wszystko to jest ubrane w emocje, myśli, doświadczenia, a także to, z czym można lub trzeba się konfrontować. Zyskujemy wgląd w to co trudne, bolesne, a jednocześnie ważne. Przyglądamy się z bliska czyjemuś życiu, poznając emocjonalną perspektywę. To wszystko ma znaczenie, również z tego prostego powodu:
Ktoś mądry powiedział mi kiedyś, że wszyscy powinniśmy walczyć o prawa mniejszości, bo każdy z nas może się tą mniejszością stać. Bo zachoruje, bo zbiednieje, bo zestarzeje się albo straci władzę. Walcząc o prawa mniejszości, tak naprawdę walczymy o nas, o naszą godność!
Piotr Jacoń, „Wiktoria. Transpłciowość to nie wszystko”, Wydawnictwo W.A.B., 2024
Kiedy przeczytałam ten cytat, miałam wrażenie, że to jest dokładnie o tym, jak ja czuję i postrzegam. Dlatego piszę o tym, że chcąc tworzyć bezpieczne, akceptujące i zdrowe społeczeństwo, potrzebujmy nauczyć się akceptować wszystkich. Niezależnie od tego jak bardzo są odmienni od nas. A może my od nich? Odmienność, nie oznacza gorszości, nie oznacza podgatunku, nie jest argumentem do wartościowaniem tego, kto jest lepszym człowiekiem. Odmienność nie warunkuje tego czy ktoś zasługuje na szacunek.
To jest o tym, że tworzenie bezpiecznego i włączającego miejsca do życia dla wszystkich, przekłada się na to jakim społeczeństwem jesteśmy. Długa droga jeszcze przed nami. Dlatego pozycje takie jak ta, mają tak ogromne znaczenie również w kontekście społecznym. Mamy problem nie tylko na podłożu edukacyjnym, a także emocjonalnym i mentalnym w tych tematach. Nic dziwnego, skoro przez osiem lat, nieustannie wmawiano nam, że są grupy ludzi, które nie są ludźmi, a są ideologią.
Wystarczy poniżyć i wykluczyć kogoś innego, by samemu zacząć czuć siłę. Problem w tym – i dlatego czerwona lampka powinna tu szaleń czo pulsować – że ten mechanizm wzajemnego wykluczania może trwać w nieskończoność. Mroczne perpetuum mobile. I wszyscy – każdy i każda z nas (bez wyjątków) – musimy liczyć się z wciągnięciem przez to rozpędzone koło. Znam wielu ludzi, którzy ze strachu przed wykluczeniem wykluczają innych. Profilaktycznie. Licząc, że to sztuczne budowanie wrażenia siły zadziała dostatecznie odstraszająco.
Piotr Jacoń, „Wiktoria. Transpłciowość to nie wszystko”, Wydawnictwo W.A.B., 2024
Obnażenie specjalistów_ek
To książka, w której opowieść jest szczera. A to znaczy, że dowiadujemy się niekoniecznie tego co ładne, ciepłe i przyjemne:
Pamiętam, jak trafiłam do psychiatry. Jedno z najbardziej obrzydliwych doświadczeń w moim życiu. Typ po pięć dziesiątce. W gabinecie była jeszcze jakaś praktykantka, o czym nikt mnie nie uprzedził. Weszłam tam i on zapytał, czy mam coś przeciwko. Czy mam coś przeciwko?! Co miałam odpowiedzieć? Przecież właśnie maksymalnie się zmobilizowałam na wyprawę do tej przychodni i chciałam mieć to jak najszybciej za sobą, chciałam dostać receptę na leki, bo przecież funkcjonowałam wtedy tak, że wstawałam z łóżka po siedemnastej… No i chciałam mieć hormony. Przyszłam tam walczyć o siebie, więc choć nie chciałam tej praktykantki, to oczywiście się na nią zgodziłam, bo z desperacji godziłam się na wszystko. Gdy mówił do mnie „proszę pana”, też nie prostowałam. Gdy pytał mnie, z kim uprawiam seks i jak, też nie protestowałam. Odpowiadałam przy nim i przy niej, przy obcych ludziach – bo chciałam żyć. Rozpłakałam się wtedy, a on mnie pyta: „Dlaczego pan płacze? Musimy przez to przejść”. Ale on na koniec powiedział, że będę musiała, to znaczy: „Będzie pan musiał przychodzić do mnie przez dwa lata, proszę wkładać sukienki i tak dalej, bo musimy sprawdzić, czy pan naprawdę tego chce…”. To było straszne. Nie wróciłam tam. I tak… potrzebowałam siły, żeby przez to wszystko przejść. Moja Ukochana Osoba dawała mi ją. Dzięki temu żyję.
Piotr Jacoń, „Wiktoria. Transpłciowość to nie wszystko”, Wydawnictwo W.A.B., 2024
To jest obraz nie tylko „złego potraktowania”, to jest obraz przemocy. Przemocy z którą zmagają się osoby transpłciowe, a idąc po pomoc, chcąc zawalczyć o swoje zdrowie i życie, o siebie jak pisze Wiktoria, dostają ta przemocą kolejny raz w twarz.
Co powinni zrobić z tym specjaliści_tki?
To nie jest pstryczek w nos, to nie są „szorstkie oceny niestabilnych emocjonalnie osób”. To są realne doświadczenia, które dla osób zajmujących się ochroną zdrowia psychicznego (choć nie tylko, fizycznego również) powinny być czymś, co szeroko otwiera oczy. Czymś co konfrontuje i skłania do krytycznego, refleksyjnego myślenia o sobie i swojej roli. Bo żadne studia, ani tytuły naukowe nie sprawiają, że jesteśmy bardziej wartościowi od drugiego człowieka, nie usprawiedliwiają ignorancji, przemocy i krzywdzenia.
Wykształcenie, stopień naukowy czy prestiż zawodowy nie usprawiedliwia braku szacunku, wręcz uwypukla okropieństwo jego braku, bo dokonuje go osoba wykonująca zawód publicznego zaufania. Osoba do której idzie się po pomoc, obnażając to co się myśli, czuje, to czego się doświadcza. To wymaga ogromnej odwagi i siły.
Na jednym z warsztatów spotkałam się ze stwierdzeniem, że osoby transpłciowe są roszczeniowe. Pewnie bywają, bo są ludźmi – roszczeniowość nie jest związana z tożsamością. Jednak wiem również, że czasami ta właśnie roszczeniowość, staje się jedyną droga do osiągnięcia celu – do zadbania o swoje zdrowie i życie. Może zatem ta roszczeniowość, to jest egoizm w pozytywnym znaczeniu tego słowa, która pozwala osobom transpłciowym przetrwać? Co o tym myślisz?
To my, osoby specjalizujące się w ochronie zdrowia psychicznego często nie dajemy osobom transpłciowym wyboru. Właśnie poprzez brak szacunku, brak pokory i widzenie w osobie transpłciowej kogoś mniej niż człowieka, choć większość zapytanych o to wprost osób, powiedziałaby, że przecież wcale tak nie jest. Nie? A co mówi na ten temat Twoje zachowanie? Twoje wypowiedzi? Nie Twoje deklaracje.
Pora się otrząsnąć – często mamy braki wiedzy, nie mamy protokołów do pracy, nie mamy narzędzi. Czas się tym zająć, bo przecież nikt za nas tego nie zrobi. Nie potrzeba wielkiej wiedzy i doktoratu, żeby zwracać się do kogoś preferowanym imieniem czy zaimkami. Jak powiedziała kiedyś prowadząca podcast „Znowu ta lesba”: „nie musisz mnie rozumieć, wystarczy nie być chujem”.
Możesz się obrażać na te słowa – przywołuję cytat i myślę, że jest on wyjątkowo trafny. Nie trzeba rozumieć, by traktować kogoś z szacunkiem. Nawet wtedy, kiedy się nie rozumie. Nawet wtedy, kiedy nie zrozumie się nigdy.
Dla kogo jest książka „Wiktoria. Transpłciowość to nie wszystko”?
Książka podejmuje tak uniwersalne tematy, a jednocześnie w tak rozległych obszarach, że według mnie jest dla wszystkich. Tych, którzy znają osoby tranpsłciowe i dla tych którzy z nimi pracują. Dla osób prowadzących zajęcia z dziećmi i młodzieżą. Także dla tych, którzy nie rozumieją, a chcieliby. Dla tych, którzy wciąż kupują to hasło, że „transpłciowość to moda”. Także dla tych, dla których drugi człowiek, znaczy, z samego faktu bycia człowiekiem. Przede wszystkim dla tych, którzy chcą usłyszeć głos u źródła i empatycznie przyjrzeć się temu, jak może wyglądać wtedy życie.
Niezależnie od tego czy masz poczucie, że transpłciowość jest Ci odległa czy bliska, to jest książka również dla Ciebie. Dlatego, że podjęte są w niej tematy uniwersalne i fundamentalne dla istnienia ludzkości, tworzenia grup społecznych i społeczeństw.
W tym miesiącu, 28 czerwca obchodzimy Rocznicę Zamieszek w Stonewall, które były prowadzone właśnie przez osoby transpłciowe, które powiedziały w ten sposób „dość”. Dość przemocy, nękaniu, poniżaniu, wymazywaniu ich z życia – społecznie, jak i systemowo poprzez brak możliwości np. do dostępu do opieki zdrowotnej, zmiany oznaczenia płci i imienia w dokumentach, zawierania związków małżeńskich oraz adopcji.
I to właśnie osoby queer w dużym stopniu uczą nas tego, że szacunek i człowieczeństwo są czymś uniwersalnym i potrzebnym. Pokazują nam, jak bywamy z tym na bakier. I to jest jeden z kawałków, który boli tak bardzo, że czasami zamiast dokonać zmian, skonfrontować się, wolimy odrzucić. Do czego to prowadzi, wiemy z kart historii wielu krajów.
Czy chcemy dalej tak żyć?


