Jeszcze kilkadziesiąt lat temu, zupełnie oczywiste było, że dziadkowie zajmowali się swoimi wnukami. W wielopokoleniowych rodzinach, dziadkowie bardzo chętnie na emeryturze spędzali czas z najmłodszymi członkami rodziny, zastępując im w jakimś stopniu pracujących rodziców.
Dzisiaj sytuacja się zmieniła. Mało ktoś może sobie pozwolić, żeby w wieku 55 czy 60 lat przejść na emeryturę. Nawet jeżeli zdarza się, że ktoś może porzucić prace na etacie, to jednak nadal pracuje, rozwija się lub podróżuje. Bardzo temu sprzyja szeroka dostępność do różnego rodzaju kursów językowych, tańca, rysunku, a brak granic powoduje, że świat stoi przed zainteresowanymi otworem.
Z czterech ścian gabinetu
Całkiem niedawno rozmawiałam z klientką, która miała ogromny żal do swojej matki, ponieważ ta nie zgodziła się na „pełnoetatowe” zajmowanie się wnukiem. Klientka uważała, że kwestią czasu jest, kiedy babcia przejmie opiekę nad wnukiem…, a wspomniana babcia postawiła sprawę jasno, mówiąc, że nie zamierza tego zrobić. Chce w dalszym ciągu pracować i się rozwijać. Podjęła kurs języka angielskiego, na który nigdy nie mogła sobie pozwolić, a w czasie urlopu podróżuje, z zapałem jeździ na nartach oraz uczestniczy w wędrówkach górskich czy spływach kajakowych.
Z rozmowy jasno wynikało, że dla mojej klientki było oczywiste, że to jej matka, na jakiś czas przejmie jej role i zajmie się dzieckiem. Dla matki klientki zaś było oczywiste, że ona swoje dzieci już odchowała i teraz, kiedy nie musi sprawować nad nikim opieki zaczyna się dla niej czas samorealizacji i spełniania marzeń, na co nie mogła sobie pozwolić nigdy wcześniej.
Dziadkowie
Osoby będące na emeryturze lub zbliżające się do niej, coraz częściej deklarują, że nie chcą siedzieć w domu. Chcą prowadzić aktywne życie towarzyskie, sprawdzać się w różnych działaniach o których myślały od dłuższego czasu, chcą pozwolić sobie na spełnianie marzeń…ponieważ kiedyś nie było na to czasu, pieniędzy lub z przyczyn politycznych nie było to możliwe.
Co w tym złego, że nasi rodzice pragną teraz żyć swoim życiem, w którym nie ma malutkich dzieci na „pełen etat”?
Nasze oczekiwania
Zbyt często mamy wygórowane wymagania wobec naszych bliskich, a w przypadku naszych rodziców szczególnie. Lubimy organizować im czas choć wcale tego nie potrzebują. Lubimy także zrzucać na nich odpowiedzialność, która powinna spoczywać na naszych barkach. Tłumaczymy to sobie tym, że oni mają więcej czasu, mniej stresów i są bardziej doświadczeni więc nie jest to dla nich takie trudne.
Wielu świeżo upieczonych rodziców, traktuję odmowę swoich rodziców w opiece nad dzieckiem jako odrzucenie. Zupełnie niepotrzebnie. Przecież to nie jest tak, że dziadkowie nie chcą się zajmować swoimi wnukami. To jest tak, że dziadkowie chcą żyć swoim życiem. Nawet jeżeli są staruszkami, nieco niedołężnymi to w dalszym ciągu są wolnymi ludźmi. Mogą nam pomóc, jednak nie muszą.
Dystans i szacunek
Zachowanie zdrowego dystansu i szacunku pomaga w pielęgnowaniu więzi i bliskich relacji. My ten dystans często gubimy, zakładając, że jeśli poprosimy, automatycznie prośba zostanie spełniona. Zapominamy, że kierowanie prośby zakłada, że ktoś może nam odmówić. To różni prośbę od rozkazu czy nakazu.
Dajmy naszym rodzicom szansę na to aby mogli być dziadkami, aby mogli rozpieszczać wnuki i być z nimi na 100% (nawet jeśli jeśli jest to ten jeden dzień w tygodniu), z chęcią, radością i satysfakcją, a nie z poczuciem, że muszą…
Przykładem aktywnych, młodych babć są np.:
Agata Młynarska-została babcią Julki mając zaledwie 45 lat
Anna Kalata-została babcią Julki, gdy miała 46 lat
Grażyna Szapołowska-miała 47 lat, gdy została babcią Karoliny
Beata Kozidrak-została babcią Sebastiana, wchodząc w nową dekadę swojego życia-50 lat
Małgorzata Tusk-gdy urodził się jej pierwszy wnuk, miała 52 lata