Do gabinetu psychologa trafiają bardzo różne osoby. Niekoniecznie po traumatycznych przeżyciach, stracie, przemocy w rodzinie lub związku, czy osoby wykorzystywane. Bardzo często pojawiają się osoby, które mają ogromny problem z nawiązywaniem i budowaniem relacji, komunikacją, a także z poczuciem własnej wartości. Nie da się konkretnie skategoryzować takich osób jednak widoczny jest trend dzieci, które były wychowywane przez rodziców żyjących obok, zamiast towarzyszyć. Co to znaczy? Przeczytaj poniżej.
Rodzic, który nie towarzyszy
To rodzic, który jest, mieszka z dzieckiem, dba o jego fizyczne bezpieczeństwo schludne ubranie, zabawki i pełny brzuszek. Co więc jest nie tak? Rodzic nie przeżywa z dzieckiem, nie dzieli jego świata, emocji, przeżyć, spostrzeżeń…To także rodzic, który wciąż dla dziecka nie ma czasu lub uważa, że jego przeżywanie jest „naiwne” czy „dziecinne” i dokładnie tak samo komunikuje dziecko, kiedy chce się ono czymś podzielić.
Wielu rodziców może się oburzyć czytając ten tekst i powiedzieć, że „przecież spędzam czas z dzieckiem!” Zgadza się, pytanie jak spędzasz ten czas. Rozmawiasz z dzieckiem czy wspólnie oglądacie telewizję? Bawisz się z dzieckiem czy je odganiasz bo masz na głowie ważniejsze sprawy albo chcesz w spokoju poczytać? Zachwycasz się zobaczonym na drodze robakiem czy biedronką w trawie czy komentujesz, że „nie ma się czym emocjonować?” Czas zrozumieć, że być fizycznie z dzieckiem, nie oznacza towarzyszyć mu w życiu.
Zrozum, że dziecko, szczególnie małe, poznając świat wszystko przeżywa, bo znaczna część rzeczy, obrazów, zwierząt, sytuacji to dla dziecka nowość. Świat jest nie odkryty, tajemniczy, fascynujący…trochę jak dla Alicji w Krainie Czarów.
Oczami niani
Kiedy w trakcie studiów pracowałam z dziećmi, obrazek ojca siedzącego przy stole, podczas gdy ja kulałam się z dzieckiem na dywanie był codziennością. Kiedy maluch nauczył się chodzić wędrował do ojca i domagał się uwagi. Niemal zawsze był odpychany ręką z komentarzem „odejdź, tata pracuje”, „odejdź teraz nie mam czasu”, „odejdź, nie przeszkadzaj”, „no przecież widzisz, że jestem zajęty”. Dodam, że te komentarze były kierowane do dziecka, które miało niewiele ponad rok. Dziecko nie rozumie takich komunikatów. Dziecko zrozumiało, że jest niemal zawsze odrzucane przez rodzica, z którym tak bardzo chce przeżywać dzień. I teraz zadaj sobie pytanie: czy gdyby ten ojciec, poświęcił temu dziecku te 5 minut, wziął na kolana, pobawił się czy jego praca faktycznie straciłaby na tym tak wiele? Myślę, że znasz odpowiedź.
Druga strona medalu jest taka, że jeśli ojciec faktycznie nie chce mieć styczności z dzieckiem, kiedy pracuje, a ma w domu nianię, może zamknąć się w pokoju, tak, żeby dziecko go nie widziało. Wówczas nie będzie podejmowało prób kontaktu i nie zostanie wielokrotnie odrzucone. A uwierz mi, odrzucenie u dzieci, nie ważne w jakim wieku, naprawdę ma znaczenie i odciska się silnym śladem nie tylko w pamięci ale i na psychice.
Urodziłaś? Zostań w domu na trzy lata. Dla dobra dziecka
Wielu psychologów mówi o tym, że pierwsze trzy lata życia dziecka są bardzo ważne. I to prawda, to wtedy kształtuje się osobowość, fundamenty życia emocjonalnego i wiele innych, bardzo znaczących elementów dla dalszego rozwoju dziecka. I faktycznie, warto być wtedy z dzieckiem, uczyć, przytulać, dotykać, spędzać aktywnie czas, towarzyszyć dziecku…
A jak często bywa? Zostajesz w domu, po roku jesteś tak sfrustrowana, że zaczynasz żałować, że odpuściłaś z pracą, na dodatek boisz się co będzie jak wrócisz, bo konkurencja rośnie, a Ty jesteś o rok w doświadczeniach do tyłu. Dodatkowo polski rynek pracy, nie sprzyja młodym matkom. Zaczynasz wściekać się na swoje dziecko bo śpi za krótko, nie daje Ci poczytać czy posprzątać domu, jest niegrzeczne i takie absorbujące…Znasz to? Tak ma wiele matek. Wiele takich znam z prywatnego życia i własnego gabinetu. Czas, który miał być przeznaczony na bycie, towarzyszenie dziecku, wspieranie jego rozwoju, w tym ważnym okresie, zaczyna być dla Ciebie odciskiem na stopie, bardzo bolącym i często prowadzącym do wniosku, że żałujesz…A przecież nie tak miało być, nie taki był Twój plan.
Problem często polega na tym, że w początkowym okresie, wielu matkom wydaje się, że będą miały mnóstwo wolnego czasu. Jednak okazuje się, że nie wszystkie dzieci śpią w ciągu dnia sześć godzin. Okazuje się, że czas niemowlęctwa bardzo szybko mija…i dziecko śpi mniej, a wymaga więcej uwagi, zaangażowania. Często matki nie są na to gotowe…Rodzi się frustracja, rozczarowanie.
Bycie mamy w domu ma być dla dobra dziecka, jednak będzie tak tylko wtedy, kiedy faktycznie założysz, że możesz się zaangażować w dziecko. Towarzyszyć mu, a nie być obok oglądając telewizję czy buszując w sieci.
Dlaczego to tak negatywnie wpływa na dziecko?
Jeżeli fizycznie jesteś a emocjonalnie dla dziecka Ciebie nie ma, jesteś rodzicem niedostępnym emocjonalnie. Co to znaczy? To znaczy, że pomimo, że jesteś w domu, nie pozwalasz na budowę solidnych fundamentów emocjonalnych, osobowościowych, relacyjnych u dziecka. Sprawiasz, że często czuje się ono odrzucone, co utrudnia budowanie zaufania, relacji.
Jedną z ważniejszych potrzeb dziecka, oprócz snu, jedzenia i bezpiecznego domu, jest potrzeba miłości, akceptacji, bezpieczeństwa i uwagi.
Czy jestem rodzicem, który nie towarzyszy?
Zastanawiasz się czy jesteś takim rodzicem? Jeśli:
- nie mówisz swojemu dziecku „kocham cię”
- fizycznie jesteś blisko, jednak bez poświęcania uwagi dziecku
- podczas kontaktu z dzieckiem, zamiast być z nim i dla niego, niemal zawsze – – działasz na poziomie multitasking (prasujesz, oglądasz tv, gotujesz, pracujesz, czytasz swoją literaturę)
- nie jesteś na wyłączność dla dziecka, np. podczas czytania bajki (nawet kiedy drugi rodzic jest w domu, nawet kiedy dzwoni telefon)
- unikasz kontaktu fizycznego…
…najprawdopodobniej, jesteś rodzicem, który jest obok zamiast towarzyszyć.
Jestem złym rodzicem?
Pamiętaj, że każdy rodzic jest człowiekiem, a każdy człowiek ma prawo do zmęczenia. Zatem problemem nie jest sytuacja, kiedy takie zachowania zdarzają Ci się raz na jakiś czas, podczas choroby, czy gorącego okresu w pracy. Problem jest wtedy, kiedy takie zachowania są codziennością, normą, tak jak w opisie „oczami niani”.
Jakie są konsekwencje?
Zdecydowanie bardziej poważne niż myślisz. Małe dziecko, nawet jeśli nie mówi i nie rozumie słów, to nie oznacza, że nie odczytuje sytuacji emocjonalnie. Ton Twojego głosu, mimika, odpychanie ręką są dla dziecka jasnym sygnałem, że coś jest nie tak, nawet jeśli nie potrafi tego określić.
Poczucie odrzucenia, bycia niechcianym, nieważnym odciskają na psychice dziecka silne piętno, sprawiając, że doświadczają bardzo negatywnych emocji, które maja wpływ na zmianę pracy gospodarki hormonalnej (np. zwiększone wydzielanie hormonu stresu, kortyzolu). To sprawia, że w dziecku budują się chwiejne poczucie wartości, pewność siebie na niskim poziomie, brak wiary we własne możliwości i wiele innych. Dziecko zaczyna budować przekonanie (zobacz film o przekonaniach), że nie jest wystarczająco dobre, inteligentne, ważne byś poświęcała/poświęcał mu swój czas. Bardzo często przejawia się o później w okresie dojrzewania czy dorosłości.
Na skutek wyżej wymienionych przekonań dziecko chcąc siebie chronić staje się agresywne, aroganckie, cyniczne, chroni przed Tobą i innymi dorosłymi swój wewnętrzny świat. Często dochodzi także do wniosku, że jest nienormalne. Z jednej strony te zachowania to swoistego rodzaju mechanizmy obronne, z drugiej jednak strony to wołanie nie wprost o pomoc. Twoje dziecko, chce, żebyś się w nie zaangażowała/zaangażował.
Pamiętaj, że jeśli Twoje dziecko nie dostanie w domu miłości, uwagi, zaangażowania i akceptacji będzie tego szukać gdzie indziej. Niekoniecznie w dobrym miejscu. To takie dzieci często padają ofiarą grup przestępczych, sekt, toksycznych relacji i układów. Wielokrotnie stosują samookaleczenie, testują wytrzymałość na alkohol czy inne używki, w skrajnych przypadkach, podejmują próby samobójcze. Dlaczego się tak zachowują?
Wyobraź sobie, że nie jesteś dla nikogo ważna/ważny, nikt się Tobą nie interesuje, czujesz się samotna/samotny, niekochana/niekochany, czujesz, że Twoich bliskich nie obchodzi co się z Tobą dzieje i dbają tylko o dobra materialne, a nie o Ciebie. Jak się czujesz jak to czytasz? Masz ochotę budować plany i motywować się do działania? Czy zaczyna ci się wyłaniać widok wniosku, że życie jest bez sensu? Tak się właśnie czuja dzieci rodziców, którzy są ale nie towarzyszą.
Bądź towarzyszem kroczącym obok
Widzisz, że niektóre z wymienionych działań niedostępnego rodzica znajdują się w wachlarzu Twoich działań? Nie martw się, to nie tak, że klamka zapadła. Każdy dzień jest nowym dniem, każdego dnia, możesz postanowić, że wprowadzasz w Wasze życie zmiany. To nie tak, że zawsze musisz być gotowa/gotowy, energiczna/energiczny. Poświęć jednak, przynajmniej na początku wprowadzania zmian 15 minut tylko dla swojego dziecka. Bez telewizji, telefonów, otwierania drzwi, gdy ktoś zadzwoni, gotowania, sprzątania, czytanie gazet dla siebie, nauki i wspólnego odrabiania lekcji. Tylko i wyłącznie dla dziecka. Na zabawę, przytulanie, śpiewanie-na to, na co dziecko ma ochotę, czego potrzebuje. Przez 15 minut. Na początku. Już po kilku tygodniach zauważysz różnice.