Tytuł tej książki niby do niej nie pasuje, choć w rzeczywtości najlepiej oddaje to, jak bardzo mylimy się widząc Kanadę jako idylliczne miejsce na ziemi.
Sen o Kanadzie
Prawdopodobnie dlatego, że Kanada jest krajem który nie był zdobywany poprzez walkę zbrojną, jak wiele krajów w Europie, postrzega się ją jakie miejsce spokojnego, dobrego życia. Taki kraj o niezbyt burzliwej przeszłości.
Chcemy widzieć tan kraj, jako miejsce dobrobytu, który jest sukcesem białego człowieka. Budowany i zamieszkiwany przez białego człowieka. Jednym z mitów o kanadzie jest własnie to – widząc ja jako kraj białych, niemal w ogóle nie widzi się jej rdzennych mieszkańców. Wciąż mówi sie o nich niewiele, a fakty są zamazywane w przekazie historycznym.
Kanada oczami Joanny Gierak-Onoszko
Autorka na potrzebne napisania tej książki przeprowadziła się do Kanady. Miało jej to pomóc w lepszym zrozumieniu jej mieszkańców, historii, a także dotarciu do rdzennych obywateli. Myślę, że jej się to udało. I choć nie jest to książka lekka i przyjemna, top czuje niedosyt, bardzo chętnie poznałabym Kanadę „bliżej”, dzięki rozwinięciu przez autorkę poszczególnych wątków jeszcze bardziej.
Joanna Gierak-Onoszko relacjonuje losy rdzennych mieszkańców, których biały człowiek od samego początku istnienia Kanady traktował jaki ludzi drugiej kategorii. Dzieci zamykano w szkołach z internatami, prowadzonymi głównie przez duchownych. Co ja się okaże, że ma ogromne znaczenie. To była taktyka separacyjna, budowana poprzez wmawianie rodzicom, że „nie są zdolni do opieki nad swoimi dziećmi” albo, że ” w tej szkole będzie im lepiej niż w domu”. Kilkadziesiąt lat później, kiedy Kanada podjęcia się rozliczenia z tą części historii okazało się, że dzieci nie tylko separowano od rodzin, odrywano od kultury, lecz również maltretowano (psychicznie i fizycznie), a także wykorzystywano seksualnie.
„W szkole żywność była reglamentowana. Zazwyczaj dzieci kupowały dodatkowe porcje drobnymi przysługami, takimi jak seks. W miarę możliwości – kradły.”
Joanna Gierak-Onoszko. „27 Śmierci Toby’ego Obeda„
Autorka zaprosiła do rozmowy osoby, które przeszły coś takiego. Nie szczędzi opisów ich osobistych historii, choć mam wrażenie że zupełnie nie jest jej celem budowanie sensacji. Przecież nie można budować jej w oparciu o fakty, prawda? Te opisy są szokujące na tyle, że czasami potrzebowałam sobie zrobić przerwę w czytaniu. Jednak nie dlatego, ze sam opis jest taki, a dlatego, ze mam świadomość, ze to opis prawdziwych, realnych historii. nie fantastyka, sensacja, wymyślona historia. Ponadto, okazuje się, że nikt tych placówek „opiekujących się” dziećmi, nie kontrował, działały bez nadzoru. Prawdopodobnie jednym z powodów było założenie, że jeżeli dzieci są pod opieką duchownych, to przecież nie może dziać im się krzywda. Nic więc dziwnego, że dziecięce koszmary trwały dziesiątki lat, skutkiem czego palenie kościołów w ostatnich miesiącach w Kanadzie. Wiedząc co się dzieję w relacji duchowny-dziecko w Polsce brzmi to groteskowo i przerażająco.
„Szkołę mogę wybaczyć, domy mogę wybaczyć. Z jednym nie mogę się pogodzić: że nikt mnie nigdy nie kochał.”
Joanna Gierak-Onoszko. „27 Śmierci Toby’ego Obeda”
27 śmierci – prawda vs konfabulacja
Sięgnęłam po te książkę, bo w wizji mojej przyszłości rysowała się przeprowadzka do Kanady. Mąż kupił ją z założeniem, że dzięki niej lepiej poznamy kulturę tego kraju. Co za paradoks…Pracuję w Wirtualnym Gabinecie Psychologicznym z osobami, które doświadczyły przemocy różnego rodzaju w tym również nadużyć seksualnych. Wiem z czym takie osoby się borykają, co przezywają, co jest dla nich trudne i jak bardzo takie doświadczenia wpływają na brak wiary w drugiego człowieka, trudności wbudowaniu relacji – w tym także tej ze sobą. Dlatego chciałoby się wierzyć, że to wszystko co jest w tej książce jest podkoloryzowaną fabułą. Jednak kiedy w prasie i telewizji pojawiają się kolejne dziesiątki i setki osób, które zeznają w sądzie opowiadając swoje historie, nie można dalej tkwić w tej iluzorycznej chęci „niedowierzania” autorce.
Okazało się, że idylliczny wizerunek Kanady jest taki od tego co rzeczywiste. Kanada boryka się ze swoimi demonami, jak każdy kraj. Nie ma bowiem miejsc, które są od takowych wolne. Obserwujemy obecnie jak ogromne są konsekwencje niszczenia kapitału zaufania obywateli wobec instytucji. I te konsekwencje nie są „drobne”, przybierają postać katastrofy. A to wszystko dzieję się teraz – teraz kiedy przeżywcy głośno mówią o tym co przeżyli, opowiadają historie swoich bliskich. Głosy tych osób są także w tej książce.
Wszystkim tym osobk dano rpawo wypowiedzi zarówno podczas sparw sądowych, jak i poza nimi. Taka wolnośc w debacie i otwartość na wysłuchanie doswiadczeń jest wazna. Choć nikt chyba nie przewidział skali – zarówno osób, które mają te doswiadczenia, jak i okrucieństwa samych tych zdarzeń.
„Nikt mi nigdy nie powiedział, że jestem ważny, że jestem potrzebny. Nikt mnie nigdy nie pochwalił, nie pogłaskał po głowie, mówiąc: dobra robota, chłopcze.
Dopiero dziś czasem ktoś mu to mówi. Tak normalnie podczas polowania, przejażdżki skuterami śnieżnymi po Wielkiej Ziemi albo kiedy Toby sędziuje na turnieju siatkarskim: „No, chłopie, dobra robota! Toby nie potrafi tego przyjąć. Instynktownie odpowiada wtedy od razu: „A weź się pierdol!”. Nie wie, jak przyjmować komplementy. Wytrzymywał bicie, a nie umie wytrzymać, gdy ktoś go pochwali. Nie ma pojęcia, co z tym zrobić. Więc jest, jak jest. Ktoś mówi mu coś dobrego, a on irytuje się i krzyczy: „Fuck you, głupku jeden! To jakieś pierdolenie. Nie kłam, nie jestem taki!”.
– Nie wiem, co to znaczy, jak cię akceptują. Jak nie chcą zrobić ci krzywdy. Można powiedzieć, że ja zbytnio nie nawykłem do dobra.”
Joanna Gierak-Onoszko. „27 Śmierci Toby’ego Obeda„
Jednak gdy popatrzymy na inne miejsce na mapie świata, gdzie również znęcano się nad rdzennymi mieszkańcami, okazuje się, ze wiele pozstaje jeszcze doz robinia. Jeżeli popatrzymy na kościół i na to jak one sie nie-rozlicza z osobami, które zze strony jego przedstawicieli doświadczyły przemocy, ma sie wrażenie, że duzo czasu jeszcze upłynie, zanim anstapi rozliczenie grzechów.
W Europie w bardzo powolnym tempie wkraczamy w czas rozliczeń. A jest z dzego się rozliczać, bo niemal wszystkie kraje były zdobywane siłą.
Czy warto sięgnąć po te książkę?
Jak najbardziej. Pokazuje ona jak często mamy zupenie mylny obraz danego kraju czy społeczeństwa. Jak niewiele wiemy o danej kulturze. Dla mnie jest to także o swego rodzaju pokorze – wobec innych, jak i siebie. To także pozycja o tym, jak trudno mówić czy pisać o krzywdzie, by jej nie eskalować, a jedoczesnie przedstawić ją tak, by była najbliżej faktów.
Nie jest to lektura łatwa, jednak składania do refleksji. Pozwala pochylić się nad tym, cxzego doświadcza drugi człowiek, nad tym, że zachowanie, które tak łatwo nam oceniac, moze wynikac z głębokiej, być może nawet transpokoleniowej traumy.
Pytania jakie sobie warto postawić po lekturze tej książki to:
- czy jesteśmy w stanie odbuwaoć tak zrujnowany kapitał społecznego zaufania?
- co jeszcze potrzebuje się wydarzyć, żeby człowiek zrozumia, że agresja, opresja i totalitarne działania nie służą nikomu?