Nie wiesz czym jesteś przetarg na nieszczęścia? Jestem przekonana, że znasz to doskonale ze swoich doświadczeń, tylko nie wiesz, że w taki sposób można to nazwać. Czym zatem jest przetarg na nieszczęścia? Czytaj poniżej!
Iluzja bycia wyjątkowym
W tej kwestii wielu z nas uważa, że dotyka ich swego rodzaju wyjątkowość. Wyjątkowość, że to ja mam gorzej, ciężej, trudniej . To ja mam większe prawo do bycia zmęczoną, bo mam czwórkę dzieci, a Ty tylko jedno. To ja mam prawo do wakacji bardziej niż Ty, bo pracuje codziennie po godzinach. I wreszcie to ja mam większe prawo odpoczynku, bo podejmuję więcej działań w ciągu dnia niż Ty.
Zupełnie, jakby to wszystko dawało większe prawo do czegokolwiek lub
bardziej usprawiedliwiało to, czego potrzebujemy…
Rzeczywistość
A jak jest naprawdę? Naprawdę jest tak, że każdy z nas ma prawo być zmęczony wieczorem, każdy z nas ma prawo na odpoczynek (wręcz jest to jeden z koniecznych elementów zdrowego, satysfakcjonującego życia). Każdy z nas ma prawo czuć, że jest mu źle, że jest przepracowany czy przeciążony obowiązkami. Serio – każdy z nas ma do tego prawo. I nie trzeba mieć czwórki dzieci, pracować na dwa etaty, udzielać się charytatywnie, a w niedzielę udzielać się w parafii.
Licytacja
Problem nie tkwi w tym, że to czujemy i że mamy do tego prawo. Problem zaczyna się wtedy, kiedy zaczynamy się porównywać. I porównywanie już samo w sobie nam nie pomaga i nie zmienia niczego (poza pogorszeniem sytuacji), jednak kiedy zaczynamy głosić te nasze porównania – to jest duży problem.
Jeśli ktoś słuchający tego, co tak chętnie głosimy da się wciągnąć, to jest już naprawdę kiepsko. Zaczyna się bowiem licytacja – jak o drogocenne dzieło artystyczne. Licytujemy się nie kwotami, a działaniami – kto ma więcej, gorzej, bardziej, trudniej, intensywniej…I do jakiego dochodzimy wniosku? Zazwyczaj do żadnego konstruktywnego.
Taka licytacja, prowadzi jedynie do pogorszenia samopoczucia i zazwyczaj relacji z osobą, z którą się licytujemy. Bardzo często podczas takiej licytacji rodzi się wiele przykrych emocji, a nie rzadko w ślad za przykrymi emocjami, padają przykre słowa. A wiesz jak to jest – słowa mogą ranić bardziej niż czyny. Niestety, pamiętamy je długo.
Może zatem dojść do skrzywdzenia kogoś, eskalacji emocji lub konfliktu.
I po co to wszystko? Po to, żeby dać sobie pozwolenie na odpoczywanie? Żeby dać sobie pozwolenie na zmęczenie? Żeby dać sobie pozwolenie na nie-robienie niczego?
Konsekwencje
Kiedy zaczyna się ta licytacja z innymi człowiekiem, okazuje się, że nie tylko nasze samopoczucie wcale się nie poprawia, lecz także podcinamy skrzydła drugiej osobie. Nie zawsze, jednak często.
Zamiast wspierać tego kogoś, kto jest w gronie naszej rodziny czy znajomych, lub zamiast wesprzeć kogoś, kto w sieci pisze o tym jak mu źle (lub przejść obok tego obojętnie, jeśli nie stać Cię ma wsparcie), okazuje się, że wybieramy najgorszą drogę dla wszystkich – taką, która niczego nie zmienia, eskaluje przykre emocje i z dużym prawdopodobieństwem krzywdzi drugiego człowieka.
Szalona idea – zadbaj o siebie
A gdyby tak, dać sobie pozwolenie na to wszystko – na zmęczenie, poczucie, że masz ciężko, na odpoczynek – bez tej licytacji, bez porównań, bez poszukiwania czy ktoś ma gorzej? Bo jak ma gorzej, to co to oznacza, że ja nie mam prawa do odpoczynku, zmęczenia, frustracji?
Zastanów się nad tym, kiedy następnym razem rozpoczniesz przetarg na nieszczęścia lub dasz się w taki przetarg wciągnąć. Nikt poza Tobą, nie podejmie decyzji o tym, czy dasz sobie prawo do odpoczynku, zmęczenia, wakacji i tak dalej. To zależy tylko od Ciebie!