Książka „Magia sprzątania” autorstwa Marie Kondo, miała swoje pięć minut w Polsce jakiś czas temu. Ja nie sięgnęłabym po nią, gdyby nie akcja Empika, pozwalająca na bezpłatny dostęp do wielu tytułów. Co sądzę o tej książce?
Magia sprzątania?
Dlaczego magia i czy to nie jest przypadkiem przesada? Marie Kondo pisze, że uporządkowanie swojego domu, to robienie przestrzeni na szczęście. Zaznacza, że traktujemy temat sprzątania z dużą pobłażliwością, nie przykładając do tej czynności większej wagi:
„A jednak w większości społeczeństw sprzątanie – praca, dzięki której dom nadaje się do życia – jest traktowane z pobłażaniem, ponieważ panuje mylne przeświadczenie, że tę podstawową umiejętność nabywa się poprzez doświadczenie i nie wymaga ona specjalnego treningu.”
„Magia sprzątania”, Marie Kondo
I tutaj rzeczywiście mogę się zgodzić. Wielu z nas traktuje sprzątanie jako czynność niepotrzebną, nieprzyjemną, a nawet bezsensowną. Nie widzimy w sprzątaniu niczego, co podnosiłoby jakość naszego życia, znacząco wpływało na samopoczucie.
A przecież doskonale wiemy, że nadmiar przedmiotów, myśli czy emocji, nam nie służy. Tego rodzaju nadmiar przytłacza, powoduje chaos, odbiera poczucie swobody. Jak pisze autorka książki:
„Trzeba jednak zmienić swoje zwyczaje i przekonania na temat sprzątania. Być może brzmi to jak zapowiedź zbyt dużego wysiłku, ale nie martw się. Kiedy skończysz czytać książkę, będziesz chętny i gotowy do działania. Często słyszę, że ktoś mówi, że jest niezorganizowany z natury albo że nie potrafi czy też nie ma czasu. Jednakże bałaganiarstwa się nie dziedziczy. Nie jest ono także związane z brakiem czasu. To raczej nagromadzenie błędnych przekonań o sprzątaniu, takich jak: „najlepiej zająć się na raz jednym pokojem” albo „lepiej sprzątać co dzień po trochu”, lub też <<sposób przechowywania zależy od przemieszczania się po domu>>.”
Marie Kondo, „Magia sprzątania”
Co wpsólnego ma magia sprzątania z przekonaniami i nawykami?
Podoba mi się, że autorka zwraca uwagę na to, że czynność sprzątania podlega przekonaninom i nawykom. To przecież nie jest tak, że ktoś rodzi się z cechą odpowiadającą za chęć do sprzątania. To jakie mamy podjeście do sprzątania, zależy od przekonań, przyzwyczajeń i nawyków. A te budują się w ciągu naszych życiowych doswiadczeń.
Marie Kondo nie wmawia nam, że mamy pokochać sprzątanie. Nie twierdzi też, że jest z nami bardzo źle, jeśli tego nie lubimy robić, a powinniśmy. Wyraźnie zaznacza, że każda zmiana w życiu, wiąże się z wykonaniem pewnej pracy ze sobą. Zatem jeżeli nie lubimy czy wręcz nienawidzimy sprzątać, warto przepracować przekonania oraz zmienić niewpserające nawyki.
To bardzo cenne w tego typu książce. Autorka nie ocenia dotychczasowego postępowania, podkreśla istotność schematów w których funkcjonujemy:
„Czy kiedykolwiek mówiłaś sobie, że nie jesteś dobra w porządkowaniu albo, że nie warto próbować, bo urodziłaś się bałaganiarzem? Wielu ludzi nosi w sobie ten negatywny wizerunek przez lata, ale on się rozwiewa, gdy tylko uda im się doświadczyć doskonale uporządkowanej przestrzeni. Radykalna zmiana percepcji samej siebie, wiara w to, że można osiągnąć wszystko, na co się nastawisz, przemieni twoje zachowanie i styl życia.”
Marie Kondo, „Magia sprzątania”
Sprzątanie a rodzina
Bardzo często, jednym z hamulców w działaniu jest perspektywa czy sugestie bliskich. Marie Kondo pisze, że tworzenie nowej przestrzeni dla siebie, może się wiązać z obciążaniem bliskich. Uwzględniając emocjonalny świat – zarówno nasz, jak i naszych bliskich – związany z poszczególnymi przedmiotami:
„Zalecam moim klientom, żeby nie pokazywali zawartości worków z rzeczami, których się pozbywają, zwłaszcza swoim rodzicom i członkom rodziny. Oczywiście nie ma się czego wstydzić. Sprzątanie to nic złego. Jednakże rodzice przeżywają duży stres, kiedy widzą, co dzieci wyrzucają. Już sama ilość rzeczy może wywołać u rodziców obawy, czy ich dziecko przeżyje, mając tę niewielką ilość rzeczy, która została. W dodatku – chociaż wiedzą, że powinni się cieszyć z niezależności i dojrzałości swoich dzieci – często trudno im znieść widok wyrzucanych ubrań, zabawek i pamiątek, zwłaszcza jeżeli zostały one podarowane przez nich. Niepokazywanie swoich śmieci innym jest przejawem troski o ich komfort psychiczny. Chroni rodzinę przed gromadzeniem większej ilości rzeczy, niż potrzebuje, albo z której może skorzystać. Aż do tego momentu twoi bliscy byli w pełni zadowoleni z tego, co mieli. Kiedy domownicy zobaczą, co zdecydowałaś się wyrzucić, mogą poczuć się winni z powodu takiego marnotrawstwa, jednakże wszystkie rzeczy, które wyłowią z twoich zasobów, powiększą zbędny balast w ich domach. Powinniśmy się więc wystrzegać zmuszania ich do noszenia tego ciężaru.”
Marie Kondo, „Magia sprzątania”
Z mojej perspektywy, to bardzo wartościowe, że autorka poświęca emocjom i konstrukcji psychicznej miejsce w tej pozycji. Mogłoby sie wydawać, że jest to książka jedynie o sprzątaniu. To bardzo miłe zaskoczenie, że człowiek potraktowany jest bardziej holistycznie, niż w innych publikacja czy programach telewizyjnych, o tej tematyce.
Sprzątanie a odpowiedzialność
Poruszony jest także wątek odpowiedzialności. Mam wrażenie, że często dotyczy on relacji dziecko-rodzic lub osób w relacjach partnerskich:
„Wyrzucanie cudzych rzeczy bez pytania jest oznaką braku zdrowego rozsądku. Takie działania po kryjomu zwykle się udają, i nikt nie odczuwa braku utraconych rzeczy, jednak cena, jaką można zapłacić za utratę zaufania rodziny, jeżeli zostanie się złapanym na gorącym uczynku, jest zbyt wysoka. Poza tym, tak po prostu nie należy robić.”
Marie Kondo, „Magia sprzątania”
Wielu z nas ma tendencje do zakładania, że jeżeli coś nam przeszkladza, a druga osoba tego nie zmienia, mozemyz robić to za nią. W negatywnym sensie. Przykładowo, jeżeli przeszkadzają mi rzeczy partnera, a on nie chce ich uporządkować, wyrzucam je w tajemnicy lub chowam. Jak napisała Marie Kondo – może i jest to skuteczne, jednak ma swoją cenę.
Warto wspomnieć o kwestii moralności takiego działania oraz zapytać siebie „czy chciałabym, aby ktoś mnie postawił przed faktem dokonanym?”.
Marnowanie? Brak szacunku?
Wielokrotnie wyrzucanie rzeczy, szczególnie tych, które nie są całkowicie zniszczone lub w ogóle nie mają śladów użytkowania, traktujemy jako marnowanie lub brak szacuku. Zarówno do przedmiotów, wydanych na nie pieniędzy jak i do siebie.
Jednak czy rzeczywiście tak jest? Czy zagracanie swojej przestrzeni prrzedmiotami relatywnie nowymi, jednak niepotrzebnymi, nieużywanymi czy niespełniającymi swojej roli, świadczy o szacunku?
„Żeby móc się w pełni cieszyć rzeczami, które są dla ciebie ważne, musisz najpierw pozbyć się tych rzeczy, które spełniły swój cel. Wyrzucanie rzeczy, których nie potrzebujesz, nie jest ani marnotrawstwem, ani p owodem do wstydu. Czy możesz z pełną szczerością stwierdzić, że cenisz coś, co leży na dnie twojej szuflady? Gdyby rzeczy miały uczucia, z pewnością nie byłyby z tego powodu uszczęśliwione. Uwolnij je z więzienia, pomóż im opuścić tę bezludną wyspę, na którą je skazałaś. Puść je wolno z wdzięcznością. Nie tylko ty, ale i te przedmioty zyskają nowy blask.”
Marie Kondo, „Magia sprzątania”
Bardzo ze mną reznouje takie podejście. Jeżeli coś się nie sprawdza, nie używasz tego lub zwyczajnie już nie potrzebujesz, uwolnij to. Nie wmawiaj sobie, że „przyda się” – sprzedaj, oddaj, puść w obieg. Niech ta rzecz ma szansę cieszyć innych, a Tobie dać więcej przestrzeni (fizycznej i mentalenj).
Uporządkowanie przeszłości
Dla wielu osób sprzątanie wiąże się z bagażem emocjonalnym. Nie tylko z „dotknięciem” przeszłości lecz równiem upożądkowaniem jej, pożegnaniem się z tym co było. Z tego powodu często odraczamy porządkowanie przestrzeni, dochodząc do momentu, w którym zwyczajnie czujemy przytłoczenie. Marie Kondo ciekawie to przedstawia:
„Jeżeli będziesz przetrzymywać te rzeczy w szufladzie lub tekturowym pudle, ani się obejrzysz, a przeszłość zamieni się w ciężar, który będzie cię odciągał od tego, co tu i teraz. Porządkowanie rzeczy oznacza także uporządkowanie twojej przeszłości. To jak przestawienie życia na nowe tory i uregulowanie zaległych rachunków po to, żeby można było zrobić krok naprzód.”
Marie Kondo, „Magia sprzątania”
I ponownie jest to wątek, który jest bardzo spójny z tym, co mówią badania psychologiczne. Przetrzmywanie przedmiotów, by zachować przy sobie prezszłość, utrudnia budowanie przyszłości. Przyszłość można zbudować tylko dzisiaj, tylko tutaj, tylko działająć teraz.
Jeżeli nie możemy działać teraz, czując przytłoczenie nadmiarem, nie stawiamy kroków do przodu. Zatrzymujemy się w miejscu. A przecież dobrze wiemy, że to zatrzymanie się, to tak naprawdę cofanie się. My się zatrzymujemy, lecz świat wciąż podąża naprzód.
„Magia sprzątania” – czy warto przeczytać?
Czy polecam tę książkę? Tak, chce jednak zaznaczyc, że to z czym najbardziej kojarzymy Marie Kondo, skupieniem jedynie na odczuwaniu radości gdy trzymamy dany przeprzedmiot w dłoni, to nie wszystko. Mam wrażenie, że to prześmiewcza i spłaszczona perspektywa tego, co chciała przekazać w tej książce.
Niestety program telewizyjny, w jakim bierze udział, jest okrojony w to, co z mojej perspektywy jest tak ważne w procesie zmieniania nawyków i odpuszczania.
Nie kupiłam tej ksiązki, jednak nie żałuję, że ją przeczytałam, to był dobrze spędzony czas. Dzieki tej książce bliżej zponałam dzieciństwo autorki i kulturę z jakiej pochodzi.