To jeden z niewielu seriali, który zrobił na mnie tak ogromne wrażenie. Wielokrotnie polecałam go moim klientkom. Dlaczego?
Jak powstał mini serial „Unorthodox”?
Jedną z jego największych wartości jest to, że został stworzony w oparciu o prawdziwą historię. Deborah Feldman napisała książkę „Unorthodox. Jak porzuciłam świat ortodoksyjnych Żydów”. Opowiedziała w niej historię swojego życia, pozwali wejść czytelnikom w bardzo hermetyczny świat.
Pokazała świat, którego grzechy są skrzętnie zamiatane pod dywan – całkowicie jak w polskim Kościele Katolickim. Autorka pokazuje nie tylko swoje życie, lecz życie kobiet w tej kulturze. Życie oparte na patriarchalnej fantazji, nakazach, zakazach i oczekiwaniu bezwzględnego posłuszeństwa.
To życie jak w wojskowym drylu – kobiety w konserwatywnych chasydzkich rodzinach, niczym żołnierze, mają nie zadawać zbędnych pytań. Nie mają prawa do własnego zdarzania, marzeń czy pragnień. Spełniają jedynie funkcje wykonawcze.
Deborah ukazuje w książce jak wygląda życie kobiety zniewolonej, która doświadcza różnego rodzaju przemocy (nie rzadko również gwałtu w małżeństwie), co może przypłacić zdrowiem – chorobami somatycznymi czy psychicznymi.
Twórcy serialu
Na podstawie książki powstał mini serial, wyreżyserowany przez uznaną niemiecką aktorkę – Marię Schrader. Otrzymała ona nominację do Złotego Globu za film „Aimee & Jaguar” (1999) oraz Srebrnego Niedźwiedzia za aktorski duet z Juliane Köhler.
Mini serial (cztery odcinki) ukazał się na platformie Netflix. Bardzo polecam Wam po zobaczeniu tych odcinków, zobaczyć także bonusowy, piąty odcinek tzw. making-of, o tym, jak powstawało to dzieło.
Książka na podstawie której stworzono serial, została wznowiona nakładem Poradnia K w dniu premiery serialu.
„Unorthodox”, czyli zawalczyć o siebie
W największym skrócie, właśnie o tym jest ten mini serial. O tym jak zawalczyć o siebie, nie zrezygnować ze swoich marzeń, postawić na siebie i stać przy sobie. Nawet wtedy, kiedy jest to bardzo trudne. Wtedy kiedy jest to jednoznaczne z pójściem „pod prąd”. A także, kiedy oznacza to poddać w wątpliwość religię i wartości w jakich nas wychowano.
To serial o tym, że krytyczne myślenie, zamiast bezmyślnego branie od rodziny i kultury, ma znaczenie. W przeciwnym razie może okazać się, że jesteśmy narzędziem do spełniania oczekiwań innych.
Główna bohaterka jest wychowana w konserwatywnej chasydzkiej rodzinie. Jednak nie do końca typowej – jej matka uciekła do Europy, a ojciec jest alkoholikiem. Esther jesy wychowywana przez babcię.
Jej życie wygląda w sposób, który trudno sobie dzisiaj wyobrazić. Ma ograniczony dostęp do edukacji, kontaktów z rówieśnikami, nie może brać udziału w życiu kulturalnym miasta. Nie wolno jej oglądać telewizji, czytać książek, chodzić do kina, korzystać z internetu. Nie może także rozmawiać w języku angielskim. Gdy to robi, jest karcona. Ma przejawiać „postawę patriotyczną” czy rozmawiać w jedynym „czystym i godnym” języku.
Jednak Esther wyłamuje się z tego reżimu, pobierając poza wiedzą babki lekcje gry na pianinie, a także czytając „nielegalne książki”.
Babcia odgrywa w życiu Esther ogromną rolę – to ona pzekazuje jej wiedzę dotyczącą relacji. Przedstawia w nich kobietę jako tę, która ma pokornie i w oddany sposób służyć mężowi, wypełniać dwomowe obowiązki, rodzić dzieci i „zajmować się domem”. W tej roli nie ma miejsca na cokolwiek innego – kobieta nie ma swoich pasji, marzeń ani dążeń.
Dla babci Esther wydanie wnuczki za syna rabina, jest ogromnym awansem społecznym. Ma ono niejako zatrzeć ślady po haniebnej ucieczce matki Esther do Europy. Tym działaniem splamiła honor rodziny.
Gdy religia staje się ważniejsza od człowieka
Ten film fantastycznie pokazuje zaburzoną relację człowieka z religią. Kiedy religia staje się ważniejsza od człowieka, nic dobrego z tego nie wyniknie. To ważne by odróżnić religię od wiary, bo nie jest to to samo. Można być bardzo religijną osobą, jednak to wcale nie oznacza wierzącą.
Esther zgodnie z tym co przekazano jej w rodzinnym domu zakłada, że małżeństwo i wpasowanie się w rolę przykładnej żony, zagwarantuje jej szczęście. Szczęście dane od Boga, kiedy posłusznie spełniamy przeznaczone nam role. Szybko okazuje się jednak, że tak nie jest.
Esty tylko nie jest szczęśliwa, lecz sam związek z Yanky jest bardzo trudny. Brakuje w nim bliskości, zrozumienia i szacunku. Jest za to dużo oczekiwań i obwiniania, kiedy okazuje się, że seks nie wygląda tak, jak on sobie to wyobrażał. Przecież ani on, ani ona nie otrzymali rzetelnej edukacji seksualnej. W zasadzie należałoby powiedzieć – jakiejkolwiek edukacji seksualnej. Zgodnie z założeniem, że „jak dorośniesz będziesz wiedzieć co i jak”.
W ramach „przedślubnej edukacji seksualnej” Esther otrzymuje informacje o tym, jaka jest misja kobiet (ta związana z podporządkowaniem się mężczyznom i trwaniem w jedynie właściwych rolach – żony i matki). Kiedy przy pierwszych zbliżeniach okazuje, że seks jest trudny i nieprzyjemny, jest to jednoznaczne z tym, że to w Esther tkwi problem. Wówczas teściowa wysyła do niej chasydzką specjalistkę od seksualności. Zaleca ona wyobrażać sobie zapach róż, a także podsunie Esther kilka gadżetów do „ćwiczenia pochwy”.
W pierwszych doświadczeniach seksualnych Esther, nie tylko nie ma czułości i przyjemności. Ten pobożny seks z mężem, okazuje się być gwałtem. Czego żadne z nich nie postrzega w ten sposób. Ona wie, że „musi” powiedzieć „tak”, a on uważa, że jemu się należy. Został przecież wychowany na „Boga”, który nie ma żadnych zobowiązań i nie musi nic dawać, żeby dostać to, czego chce. Jego patologiczna relacja z matką, nie pomaga temu małżeństwu.
W którymś momencie główna bohaterka stwierdza, że nie wytrzyma takiego życia – seksu, który jest gwałtem, siłowego wtłaczania ją w rolę, w której siebie nie widzi, odbierania jej tego co ważne (lekcje gry na pianinie), ciągłej kontroli ze strony męża i jego jak i swojej rodziny. Nieustannie szotorcowana, w którymś momencie stwierdza, że czas zadbać o siebie. Dokonać fundamentalnych zmian.
Unorthodox: ucieczka od fanatyzmu
Oglądając ten mini serial nie można nie odnieść wrażenia, że kultura w jakiej wychowuje się Esty ma wszelkie znamiona sekty. Granica między religijnością, a fanatyzmem jest nie tylko cienka lecz również bardzo płynna. Ważniejsze jest realizowanie rytuałów, niż emocje i wartości jednostki. Słowo Rabina ma większe znacznie niż tego, o kim mowa. Społeczność niemal decyduje za jednostkę, zamiast wspierać i wychowywać w duchu samodzielnego podejmowania decyzji.
Nie ma przestrzeni na szacunek, godność, zrozumienie (czy nawet próbę zrozumienia) i empatię. Dlatego historia Esther, to historia o dojrzewaniu, poszukiwaniu siebie, własnej autonomii i integralności. To także obraz świata, którego wielu z nas nie zna, nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo można być sterroryzowanym przez najbliższych (rodzinę) oraz kulturę i religię. Terror ten uzasadnia się abstrakcyjnymi „wartościami”, które można jedynie przyjąć.
O grze aktorskiej
Grę Shiry Haas trudno opisać. Nie tylko z powodu genialnego wtopienia się aktorki w rolę, np. poprzez nauczenie się jidysz. Przede wszystkim dlatego, że aktorka ma ogromne zdolności grania ciałem. Emocje widać na twarzy, w spojrzeniu, gestach. Równie wyraźny jest lęk, nieśmiałość jak i radość. Można nie słyszeć dialogu, a na twarzy Esther i tak widzimy co czuje. Niewielu aktorów, potrafi tak dobrze grać ciałem, przekazując emocje.
Shira Haas powiedziała, że znajomość jidysz, według niej była kluczowa do zagrania tej postaci. Jej ciało jest filigranowe, jednak determinacja i siła wewnętrzna odwrotnie proporcjonalna.
Podsumowując
Uważam, że warto aby każda kobieta zobaczyła ten mini serial. To obraz stworzony przez kobiety i dla kobiet. Mini serial ukazujący określoną kulturę i religię, jednak wiele w nim uniwersalnego przekazu. Chociażby o tym, że jeżeli nie zadbamy o swoją autonomię, niezależność, swoje szczęście, nikt tego za nas nie zrobi. Wpisywanie się w role społeczne, jakich oczekuje od nas rodzina czy nie religia, nie spowoduje, że poczujemy spełnienie. To iluzja. Myślę, że ten film dotyczy wszystkich kobiet niezależnie od tego jakiego są pochodzenia czy wyznania. Bardziej, niż może nam się wydawać.