Która z nas nie słyszała, że „zegar biologiczny tyka”, „kiedy ty/wy?”, „czas ucieka”, „każda normalna kobieta chce mieć dziecko” czy, że „kobieta jest stworzona do rodzenia dzieci”.
„Przecież każda normalna kobieta chce mieć dziecko”
Tak, spotykam się z tym zdaniem od dziecka. Było kierowane do znajomych mojej mamy, do moich koleżanek i do mnie. Teraz słysze je w Wirtualnym Gabinecie Psychologicznym od Was, i czytam o tym w sieci.
Kiedy stałam sie dorosła, naszedł czas, kiedy ludzie poczuli sie upoważnieni nie tylko do pytania o to „kiedy ja?!” ale także o to, ile chcę mieć dzieci, jakiej płci, kiedy ślub…Na pytaniach się nie skończyło, były też „złote rady”. Doszło wreszcie do upewniania mnie, że bycie matką jest rolą, która jest mi pisana. Nie dlatego, że pragnę nią być, czy jestem do niej gotowa. Dlatego, że „celem życiowym kobiety, jest bycie matką”.
Podobnie, jak można przeczytać tutaj:
„A potem spotkała tę kobietę jeszcze tylko raz, po śmierci dziecka. Gdy Magdę odprowadzała, złapała ją za rękę i popatrzyła jej w oczy, dziko, z determinacją:
Frau Wolf, „Kobiecość to syf i kropka”
– Chciej mieć dziecko!… To jedyne, czego kobieta powinna chcieć!… To jest warte wszystkiego. Instynkt matki przed instynktem samozachowawczym.”
Wtedy okazało się, że może ja nie jestem normalna? Bo mając 21 lat nie czyham na mężczyznę, który myśli tylko o tym by być ojcem. Nie planowałam tego, że za dwa lata ślub, za trzy lata dziecko. Njepierw dziewczynka, a potem, chłopiec. No wiecie, „żeby parka była”.
Przecież miałam już 21 lat – zegar biologiczny tykał, czas uciekał, „młodsza nie będziesz”, „im wcześniej przejdziesz przez poród, tym będzie ci łatwiej”. No tak…
„Kobiety są stworzone do rodzenia, bycia matką”
To był kolejny argument jaki słyszałam – kobiety są stworone do rodzenia, do bycia matką. To jest absolutnie nieodłączny element ich życia. Jeżeli kobieta nie jest matką (niezależnie od powodu), jest „wybrakowana”, „niekompletna”, „niepełna”, „inna” (gorsza) i najlepsze – „ukarana przez boga”.
Słyszałam to tak często, w tak różnych sytuacjach, że nawet nie jestem w stanie tego zliczyć…Jednak liczyłabym w setkach, a być może i w tysiącach.
I to za co jestem bardzo wdzięczna mojej Mamie to między innymi to, że ona mi nigdy tego nie powoiedziała. Nigdy nie wrzuciła mnie w tę rolę. Nie wmawiała, że to mnie definiuje jako kobietę „pełną” albo „normlaną” czyli pełnowartościowego człowieka. Rozmawiałyśmy o rodzicielstwie i macierzyństwie, jednak nigdy nie było w tym presji, namawiania czy sławetnego „chcę mieć wnuki”.
A jak już jesteśmy tutaj. Rolą nikogo z nas nie jest wchodzenie w rolę rodzica, by zadowalać swoich rodziców, bo chcą być dziadkami. Jeżeli macie taką motywację do pozostania rodzicami, to to jest „red alert”. Warto się zatrzymać i rozważyć, czy chcecie doświadczać rodzicielstwa, a jesli tak to po co?
Instynkt macierzyński?
Kolejny argument. Albo miałam „za chwilę poczuć intynskt macierzński” albo jak urodzi się dziecko. Nie chcę dziecka? To pewnie jeszcze „instynkt się nie obudził”, spokojnie, obudzi się po porodzie, jak zobaczę dziecko. Zresztą nie dotyczy to tylko mnie – tak przecież jest z każdą kobietą. Bo każda z nas odbiera ciąże, poród i rodzicielstwo dokładnie tak samo. Cóż za absurd…
Nie ma czegoś takiego jak instynkt macierzyński – jakiejś tajemnej siły, która „ciągnie kobietę do dziecka, bycia matką”. To nie jest tak, że kobieta ma „wszczepiony w mózg moduł” odpowiedzialny za przeogromną chęć bycia matką. Biologicznie kobiety sa tak stworzone, że mogą być w ciązy. Co nie oznacza, że każda z nas chce w niej być i chce być matką. I nie oznacza, że musimy być w ciąży, nie oznacza, że musimy być matkami i nie oznacza, że musimy mieć dzieci.
„Słuchając, co same kobiety mają do powiedzenia o tym, jak zostały matkami, zobaczymy, że ścieżki prowadzące do macierzyństwa są o wiele bardziej zawiłe. Różnorodność ta może nas nauczyć, że nie zawsze pozostaje jasne, czy macierzyństwo jest czymś, do czego kobiety dążą, czy czymś, co im się „po prostu” przytrafiło.”
Orna Donath, „Żałując macierzyństwa”
Czy coś jest ze mną nie tak?
Jendak słuchając tego przez lata, gdy od dzieckajesteśmy formowane do roli matki poprzez zabawy z bobasami i wózkami, tresowane do bycia matką, żoną, kucharką i sprzątaczką, trudno widzieć siebie inaczej i czuć się z tym dobrze.
A tak właśnie jest – każda z nas jest inna. Mamy inny marzenia, pragnienia i cele. Tak samo jak różnimy się jeśli chodzi o preferencje skeusalne, zainetersowania czy zamiłowanie do sztuki.
„Jest taka powszechna prawda, takie założenie, że my wszystkie chcemy mieć dzieci i nie będziemy szczęśliwe, jeśli nie będziemy ich miały. Właściwie to wychowałam się na tych poglądach. I nie jest to łatwe. Nie jest łatwe. Mam troje dzieci. To nie jest łatwe. Istnieje silna dychotomia między treściami przekazywanymi przez społeczeństwo a twoimi uczuciami. – Doreen (matka trojga dzieci w wieku między 5 a 10 rokiem życia)”
Orna Donath, „Żałując macierzyństwa”
Zatem jeśli nie chcemy być matkami, to jest z nami wszystko ok. Dokładnie tak samo, jak z kobietami, które pragną być matkami i pragną mieć dzieci. Niezależnie od tego w której grupie się znaudujemy, nie jesteśmy ani lepsze, ani gorsze. Bycie matką, urodzenie dziecka nas nie definiuje jako „dobre kobiety” albo „złe kobiety”.s
Nie-macierzyństwo z wyboru
Najgorsze co można zrobić, to powołać życie na świat, z lęku przed oceną, w celu zadowolenia innych czy dlatego, że „wszyscy tak robią”. Czasami się na to decydujemy, często ma na to wpływ kultura. Polska to kraj pronatalistyczny, gdzie stereotypy wciąż mają się dobrze, a działania rozmaitych ministrów edukacji, szalejący patriarchat, upolitycznienie kościoła katolickiego i konserwatym, tylko je umacniają.
Jednak wszyscy to nie my. Zatem budujmy swoje życie tak, by odczuwać zadowolenie i satysfakcję, a nie żal, rozczarowanie, frustrację. Nikt nie przeżyje za nas naszego życia.
Ksażda z nas ma prawo wyboru, czy chce być w ciąży, być mamą. Nikt nie ma prawa wtrącać się w tak intymną, odpowiedzialną i obarczoną ogromnymi konsekwencjami decyzję. Ona jest tylko nasza i na koniec dnia, to my ponosimy jej konsekwencję. Zatem dobrze rozważyć, jaka jest nasza motywacja by wchodzić w rodzicielstwo i połowywać nowe życie.
I tak, chcę przez to powiedzieć, że nie każda kobieta musi być mamą i nie każda kobieta musi mieć dzieci. To nie jest tak, że każda normlana kobieta tego chce. Zresztą nie każda nienormlana, również. Jeżeli mam sie juz trzymać tej normlaności, której tak często używa się w argumentacji 😉 Zatem jeżeli nie chcecie mieć dzieci – to wszystko z Wami ok. Zwyczajnie wiecie czego chcecie, a czego nie. To jest samoświadomość, która jest szalenie cenna. Pozwal nam zyć autentycznie, działac w zgodzie ze sobą. Choć nietórym, może się to nie podobać.
Jeżeli ktokolwiek Wam wmawia, że rolą kobiety jest być matką, to nie jest prawda.
Jeżeli ktokolwiek Wam wmawia, że rolą kobiety jest wychowywanie dzieci, to nie jest prawda.
Jeżeli ktokolwiek Wam wmawia, że rolą kobiety jest życie w związku małżeńskim i poświęcenie się rodzinie, to nie jest prawda
Jeżeli ktokolwiek Wam wmawia, że kobieta bezdzietna jest wybrakowana/niepełna/niekompletna/nie jest kobietą w pełni, to nie jest prawda.
Jeżeli ktokolwiek Wam wmawia, że rolą kobiety jest cokolwiek, co nie mieści się Waszej wizji roli Ws samych, Drogie Koboiety, to nie jest prawda.