Dwudziestego czwartego lutego tego roku, obudziliśmy się w nowej rzeczywistości. Niekoniecznie takiej, jakiej byśmy życzyli sobie lub komukolwiek innemu – Wojna w Ukrainie.
Nowa rzeczywistość – czyli doniesienia z Ukrainy
Rano niemal wszystkich obiegły informacje o wojnie. Część z nas wciąż ma poczucie, że to absurdalne, że surrealistyczne jest nasze codzienne życie, zajmowanie się tym co robimy, podczas gdy tak blisko umierają ludzie. Mając tak mało czasu, pakują się zabierając to, co mogą unieść i opuszczają swoje domy, miasta, swój kraj.
W niektórych z nas, ta sytuacja budzi ogromny lęk, innym pogłębia wszystkie te stany, które już i tak istniały przed doniesieniami. Jeszcze inni odczuwają poczucie winy, że mają życie takie, a nie inne i zadają sobie pytania, jak to się ma do rzeczywistości sąsiadów uciekają przed wojną. Rozmawiałam z osobami, które czują głęboką bezsilność, bezradność i poczucie pustki – „bo co można zrobić w takiej sytuacji?”. Wreszcie są tacy, którzy mniej lub bardziej, odczuwają to wszystko jednocześnie.
I chcę wyraźnie napisać, że masz prawo:
- czuć to co czujesz
- myśleć to, co myślisz
- obawiać się o przyszłość
Masz prawo do tego wszystkiego i to wszystko jest naturalne. Jednak bardzo ważne jest by w emocjach, które są trudne i myślach, które nie są sprzyjające nie zatopić się teraz. To nie takie łatwe w czasach kryzysu. Jesteśmy po dwóch latach intensywnych strajków w Polsce, dwóch latach pandemii gdzie polski rząd zamykał nam dostęp do lasów i parków, jesteśmy w kryzysie ekonomicznym i energetycznym, nie wspominając o kryzysie klimatycznym.
A przecież w ciągu tych ostatnich dwóch latach toczyło się jeszcze życie, codzienność. Każdy z nas zmagał się z codziennymi trudnościami, niektórzy stracili pracę, inni bliskich z powodu pandemii COVID19. Dlatego to naturalne, że możemy czuć wiele, obawiać się o przyszłość, mieć poczucie konieczności czy chęci pomocy, a jednocześnie w tym samym czasie czuć bezradność czy bezsilność.
Świadkowanie obciąża
Spotkałam się z taką narracją, że „już bez przesady, jak bardzo ludzie obecnie jest słabi, skoro tak przeżywają coś, co ich nie dotyczy”. Wojna w Ukrainie nas dotyczy. Przeżywanie nas dotyczy – jesteśmy przecież ludźmi. Z badań wynika, że samo bycie świadkiem sytuacji trudnej, może być predyktorem tego jak będziemy ją przeżywać, w znaczniu tego, jak bardzo może nas to obciążyć.
Przykładowo PTSD można doświadczyć będąc „jedynie” świadkiem wypadku, a nie kimś aktywnie biorącym w nim udział. I podobnie jest tutaj – oglądanie zdjęć, map z rozmieszczeniem wojska, słuchanie ludzi pogrążonych w lęku, żałobie czy strachu – to wszystko może być bardzo obciążające. Dlatego dbanie o siebie w obliczy kryzysu, ma tak ogromne znaczenie.
Dbanie o siebie w kryzysie – trzy ważne kroki
Dbanie o siebie to dbanie o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne, a także o racjonalny ogląd rzeczywistości. W aktualnej sytuacji, warto zadbać o to by nie pozyskiwać nadmiernie informacji, nie starać się „być na bieżąco” ze wszystkim. Warto śledzić tylko wybrane media/organizacje jeden raz dziennie lub co drugi dzień.
To co może być bardzo wspierające w chwili obecnej, to działanie zgodnie z poniższymi trzema krokami:
- Świadomie przyjmij, że dzieje się co wobec czego przytrafiają się określone myśli i emocje
- Zapytaj siebie czy czujesz potrzebę by pomóc a jeśli tak, sprawdź jakie są Twoje zasoby by to robić (czy to będzie pomoc w zakresie pisania informacji, udzielania wsparcia konkretnym osobom, przesłania pieniędzy organizacjom, które się zajmują wsparciem potrzebujących, tworzeniem sztuki na temat tego co się dzieje, a być może coś jeszcze innego). Drobne gesty mają ogromne znaczenie, nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. I to prawda, że te gesty nie powstrzymają wojny, jednak nie wszyscy mogą działać na miejscu i nie wszyscy zapewnią opiekę osobom uciekającym przed wojną. Jednak każdy z nas może coś zrobić – dbanie o widoczność faktycznej sytuacji i pokazywanie obywatelom Ukrainy, że widzimy co się dzieje i informujemy o tym, organizujemy pomoc, jest bezcenna. Często te działania dają poszkodowanym nadzieję na przetrwanie.
- Codziennie (naprawdę codziennie – każdego dnia) zrób coś, co będzie dobre, wartościowe dla Ciebie, ewentualnie również dla Twojej rodziny (to mogą być małe drobne rzeczy – uważnie zjedzony posiłek, spędzanie ze sobą więcej czasu, mówienie o swoich emocjach, wyjście w ulubione miejsce, pobycie w ciszy)
Dbaj o siebie. Jesteś ważn_. Masz prawo się bać, masz prawo czuć niemoc, masz prawo czuć i myśleć wszystko co czujesz i myślisz. Jednak nie pozwól, by to Ci uniemożliwiło dbanie o siebie – aktywnie działaj, robiąc to co ważne, użyteczne dla Ciebie.
„W czasie wojny dziecko nie staje się automatycznie dzieckiem wojny”
Na koniec zamieszczam cytat, jaki przeczytałam dzisiaj u psycholożki Sabiny Sadeckiej:
„W czasie wojny dziecko nie staje się automatycznie dzieckiem wojny. Jeśli wcześniej było ufne i jeśli jego rodzice wciąż stanowią bezpieczną bazę, dlaczego miałoby bać się toczących walk? W czasie drugiej wojny światowej większość londyńskich dzieci uwielbiała bombardowania. Budzą was w nocy, czule opatulając kocami, schodzą z wami do metra, czujecie się bezpiecznie u boku tych, których kochacie. (…)
Borisa Cyrulnik, „Ratuj się, życie wzywa”
Myślę nawet, że tego rodzaju zagrożenia wzmacnia przywiązanie dziecka do rodziców. Nie buduje się więzi z dzieckiem, zalewając je nadmiarem uczuć, to tylko je zraża. Jedyny sposób, by stworzyć zdrową więź, to dać mu poczucie bezpieczeństwa i bawić się z nim. Właśnie dlatego rodzic musi być opoką, nie bać się – jak ci Anglicy, którzy chronili się w metrze z uśmiechem na ustach. (…)
Kiedy Amerykanie zbombardowali piękne bretońskie miasta, żeby nas uwolnić od nazistów, rodzice bili brawo, a dzieci na widok płomieni skakały z zachwytu. Kiedy jednak odsyłano je do oddalonych rodzin, pozbawione bezpiecznej bazy, jaką byli dla nich rodzice, wpadały w panikę, kiedy słyszały nadlatujące samoloty. U boku rodzica alarm oznaczał zejście z mamą do schronu, rytualne jedzenie słodyczy, fascynację hałasem eksplozji i jasnymi światłami, uczestniczenie we wspólnej radości, jak zwycięski transparent: nie dostali nas”.
Jeżeli potrzebujesz wsparcia umów sesję on-line. Napisz do mnie, wspólnie ustalimy termin spotkania i znajdziemy najlepsze rozwiązanie