Tytł filmu bardzo wywmony, a historia dla niektórych szokująca. W czym rzecz z chorobą na siebie? Czy warto zobaczyć ten film? Dowiedz się!
Film „Chora na siebie” miał premierę w kinach w Polsce 3 lutego 2023 roku.
„Chora na siebie” – o twórcy filmu
Film „Chora na siebie” to dzieło Kristoffera Borgli, urodzonego w 1985 roku. Ten norweski reżyser i scenarzysta, na stałe mieszka w Los Angeles. Od początku tworzenia jego filmy zajmowały miejsce w gronie międzynarodowych festiwali.
Choć zaczynał od krótkiego metrażu, a „Chora na siebie” to jego pełnometrażowy debiut, nie można nie zauważyć wcześniejszych sukcesów. Jak chociażby pokazanie jego dzieł na festiwalach takich jak Sundance Film Festival czy SXSW. Natomiast film „A Place We Call Reality” z 2018 roku, otrzymał nagrodę jury na festiwalu w Goteborgu.
Kristoffer Borgli zaprosił do współpracy przy tworzeniu filmu „Chora na siebie”:
- Kristoffer Borgli (Reżyseria i scenariusz)
- Benjamin Loeb (Zdjęcia)
- Turns (Muzyka)
- Kristoffer Borgli (Montaż)
- Henrik Svensson (Scenografia)
- Jostein Wålengen (Kostiumy)
- Andrea Berentsen Ottmar, Dyveke Bjørkly Graver (Producenci)
W obsadzie aktorskiej wystąpili:
- Kristine Kujath Thorp jako Signe (którą możesz znać z filmu „Ninjababy” )
- Eirik Sæther jako Thomas
- Fanny Vaager jako Marte
- Fredrik Stenberg Ditlev-Simonsen jako Yngve
- Sarah Francesca Brænne jako Emma
- Ingrid Vollan jako Beate
Nagrody i festiwale:
- 2022 – Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes
- 2022 – Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Ghent
- 2022 – Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Jerozolimie
- 2022 – Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Nashville
- 2022 – Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Valladolid
O czym jest film „Chora na siebie”?
Trudno to zmieścić w jednym zdaniu, bo wbrew pozorom film jest wielowątkowy. Na pierwszy plan wysuwa się relacja głównej bohaterki Signe i jej partnera Thomasa. Obserwujemy relacją dwojga młodych ludzi, którzy mają niebanalny gust, wiodąc aktywne życie towarzyskie.
Jednak nie jest to relacja idealna. Poza tym, że takowych nie ma, to nie da się nie zauważyć, że Signe i Thomas traktują tę relację jak zawody. Poprzez podejmowanie pewnych decyzji i wykonywanie pewnych działań, ścigają się o to, kto zostanie na podium. Jest nim doświadczanie podziwu wśród znajomych, popularność, docenienie jednak to wszystko ma wspólny mianownik – bycie zauważonym czy zauważoną.
Kiedy zwycięstwo staje się najważniejsze
Niezależnie od tego co robimy, życie toczy się dalej. Zatem Signe I thomas trwają w sowim osobistym wyścigu, choć nigdy nie został on nazwany. W tym samym czasie nie stronią od kontaktu ze znajomymi, chętnie bywają na imprezach, również rodzinnych.
To tam możemy obserwować jak chęć wygranej, powoduje, że Signe dopuszcza się kłamstwa za kłamstwem byleby odebrać Thomasowi uwagę rodziny. Na słowach nie poprzestaje, nmiczym twarda zwodniczka brnie dalej. W pewnym momencie udaje reakcję alergiczną, która wiąże się z omdleniem i trudnościami w oddychaniu. Wszystko po to, by to na nią została zwrócona uwaga wszystkich zgromadzonych.
Signe ma dość, że tak często ludzie z którymi się spotyka skupiają swoją uwagę na Thomasie i jego karierze zawodowej, związanej ze sztuką. Trudności w tej relacji się na tym nie kończą, bo obydwoje dbają w tych relacjach bardziej o siebie, niż o siebie nawzajem. W ich relacji najważniejsze jest kto wygra, a nie to by wspólnie coś tworzyć. Obydwoje mają trudność z mówieniem o emocjach i nazywaniem potrzeb. Czasami można odnieść wrażenie, że oni sami nie do końca wiedzą, jakie one są. Nic zatem dziwnego w tym, że nie potrafią o nich powiedzieć.
Ten prywatny, niepisany wyścig powoduje, że w relacji brakuje szczerości, zaufania i wspólnego dmuchania sobie w skrzydła. Dynamika relacji zaczyna przypominać korporacyjny „wyścig szczurów” w którym niemal wszystkic chwyty, prowadzace do sukcesu, są dozwolone. Dopóki ktoś jednoznacznie nie zwycięży, żadne z nich się nie zatrzymuje.
Kiedy dochodzimy do ściany
Wyścig trwa w najlepsze, jednak okazuje się, że otoczenie daje wyraźnie znać Signe, że chce wiedzieć co się dzieje u Thomasa. Kiedy zatem jego historia wybija się na pierwszy plan, Silne sięga po cięższy kaliber. Postanawia zrobić coś, dzięki czemu będzie mogła na siebie zwrócić uwagę w inny sposób. Decyduje się na kurację, która negatywnie wpływa na jej zdrowie oraz wygląd.
Nielegalnie kupuje środki farmaceutyczne, o który wiadomo, że wywołują skutki uboczne – m.in. widoczne zmiany skórne, bardzo często w okolicy/na twarzy. Trudno będzie odwrócić uwagę od kogoś, kto choruje, cierpi. Oglądając działanie Signe, można odnieść wrażenie, że jeżeli tylko pojawia się cień nadziei, że coś zadziała, nie poddaje tego pomysłu przemyśleniom. Od razu przechodzi do działania.
Jak się okazuje – miała rację. Zadziałało, ludzie zwracają na nią uwagę, współczują, mówią o niej. Problem polega jednak na tym, że niewystarczająco. Nie tak dużo, jak ona by tego chciała, nie tak intensywnie. Mało tego – nie odwiedzają jej tak często, jak tego oczekiwała. Zatem plan okazał się być sukcesem, jednak tylko na chwilę. A to dla głownej bojhaterki nie jest zadowalające.
Signe zatem postanawia działać inaczej – rozmawia z mediami i ukazuje swój wizerunek, ponownie uciekając się do kłamstwa. Tym razem wciąga w kłamstwo swoją przyjaciółkę, która jest dziennikarką. Oczywiście nie informując jej, że historia którą stworzyła, odbiega od faktów.
Choroba psychiczna?
Wielokrotnie kiedy ktoś zachowuje się nieracjonalnie, robi coś, co nas przeraża wnioskujemy, że to chyba osoba „chora psychicznie”. Przecież nikt zdrowy, nie zrobiłby czegoś takiego. To szalenie stygmatyzujące, a z drugiej strony często nie ma nic wspólnego z prawdą.
Dlatego nie będę się tutaj kusić o pseudo diagnozę głównej bohaterki. Nie można czynić diagnozy bez rozmowy z osobą pacjentka czy kliencką, a przecież to jest film. Chcę jednak zwrócić uwagę na coś bardzo ważnego – na przekonania, zarówno Signe jak i Thomasa.
Obydwoje mają silne przekonania dotyczące tego kim są, kiedy nie są na świeczniku. Mają również przekonania co do siebie i co do do sytuacji, kiedy to drugie z nich dostaje więcej uwagi od znajomych czy rodziny. Każde z nich utknęło w sieci swoich przekonań, która prawdopodobnie napędza do takiego, a nie niego działania.
Rzecz nie w tym by oceniać czy to źle czy dobrze. Jednak warto zwrócić uwagę na to, że każde z nich decyduje się na te działania, pomimo, że nie są one wspierające, wartościowe. Zarówno dla nich jednostkowo, jak i dla ich relacji. W takiej sytuacji warto się zatrzymać i zastanowić „dlaczego jestem w stanie krzywdzić siebie/swoją relację, kosztem bycia zauważoną/zauważonym?”.
Obydwoje cierpią i w poszukiwaniu ukojenia, biora udział w wyścigu, który jest niszczący, negatywnie wpływa na ich relację, a ostatecznie nawet na relacje ze znajomymi i przyjaciółmi. Chcąc uzyskać uwagę, czas, docenienie innych, paradoksalnie nie tylko tego nie dostają, a również tracą relacje z tymi osobami.
Czy wyścig w którym obydwoje brali udział był tego wart? Przekonaj się oglądając ten film!
Zwiastun filmu można zobaczyć na profilu YouTube AuroraFilmsPl:
Podziękowania dla Aurora Films
Dziękuję Aurora Films za możliwość zobaczenia filmu „Chora na siebie” przedpremierowo oraz za udostępnienie zdjęć do napisania recenzji.
Oglądając ten film miałam przed oczami niektóre osoby klienckie, czasami nastolatków czy dzieci, z którymi pracowałam z instytucjach. Ten film jest dla mnie obrazem tego, jak istotne jest dla nas bycie ważnym. Jak silnie nasze przekonania odnośnie tego co nas określa i definiuje, mogą prowadzić do działania wbrew sobie, na swoją szkodę. Choć początkowo nawet nie jesteśmy w stanie tego zauważyć.
W obie tak wielkiej powszechności i dostępu do mediów społecznościowych, fetyszyzowania dóbr materialnych i definiowania ludzi przez pryzmat bycia w pewnych miejscach lub znania pewnych osób, pseudo sukcesów i pseudo sławy, naprawdę nie trudno się pogubić. Szczególnie w tak młodym wieku.
To prawda, że mowa tutaj o bohaterach doorsłych, jednak nie zapominajmy o tym, że mózg człowieka, rozwija się do 28-go roku życia, a nie do 18-go. Osoby pełnoletnie, to nie to samo co osoby dojrzałe.
To film, który dobitnie zwraca naszą uwagę na to czym i jakie są nasze wartości życiowe, jak wiele czasu na ich poznwanie, nazywanie i pielęgnowanie przenzaczamy oraz czy są one z biegiem czasu rewidowane.