Kolejne święta przed Tobą, chociaż osobiście mam wrażenie, że całkiem niedawno był grudzień. Nie będę oryginalna, też napiszę, że czas bardzo szybko leci. Dzisiaj obudziłam się z poczuciem, że jest już lato, kiedy promienie słońca mocno przebijały się przez moją roletę w sypialni. Czas ucieka, czy też masz poczucie, że niewiadomo kiedy?
Obowiązki
Kiedy zbliżają się w święta w Polsce zaczyna się wielka fala zakupów. Niektórzy ze wzmożoną częstotliwością korzystają z usług takich jak magiel, myjnia samochodowa czy też zamawiają panią do prasowania, mycia okien czy pieczenia. Oczy przysłania bardzo długa lista obowiązków, tego co się powinno, tego co będzie dobrze widziane przez innych, niekoniecznie bliskich (a np. sąsiadów).
Czy Ty też, jak większość osób, nie zastanawiasz się nad tym czego Ty chcesz? Wiesz czego się od Ciebie społecznie, kulturowo i religijnie oczekuje. Czy wiesz jednak co jest dla Ciebie ważne? Jak Ty chcesz, żeby wyglądały te dni? Z kim chcesz je spędzić? Co ma dla Ciebie w takich sytuacjach największe znaczenie?
Umyte okna, wykrochmalony obrus i zgrzyt przy stole
Może Ty też wpadasz w wir obowiązków i okołoświątecznego szaleństwa. Może poddajesz się presji mediów, rodziny i swoich własnych przekonań, że przecież trzeba. A ja chce Ci powiedzieć, że to co inni pomyślą, nie ma najmniejszego znaczenia. Chyba, że Ty ustawiasz w hierarchii ważności, najwyżej opinie innych, zamiast siebie i swoją rodzinę.
Drugi człowiek i czas
W byciu z drugim człowiekiem, największe znacznie ma to, jaką relację z nim tworzysz, jak się z tym człowiekiem czujesz i jak on czuje się z Tobą. Znaczenie ma dzielenie się czasem, bo to największy dar, jaki można otrzymać od drugiego człowieka (tak mi kiedyś powiedział Wojtek, w pełni się z nim zgadzam). Znaczenie ma dzielenie się doświadczeniami, wspomnieniami, poglądami. Znaczenie ma celebrowanie każdej chwili, którą możesz poświęcić na wspólne bycie razem…bo jak napisałam na samym początku, czas ucieka.
Dlaczego zatem tak często skupiasz się na tym, co jest najmniej ważne? Na skomplikowanych daniach (które zazwyczaj są smaczne ale nie są ani zdrowe ani niezbędne), zastawieniu stołu niemal do granic możliwości, idealnych porządkach (zupełnie tak, jakby Twoje mieszkanie miało przejść test białej rękawiczki), na opiniach innych, na krytyce, która może się pojawić (przecież to, żeby jej uniknąć starasz się niemal do samego sama o to, żeby „wszystko wypadło idealnie”)? Dlaczego? Po co?
Co się stanie, jeśli wszystko nie będzie idealnie? Co się stanie jeśli na stole będzie jedno danie mniej, upieczesz jednego mazurka mniej, nie umyjesz okien? Czy to od tego zależy jak będziesz czuć się ze swoimi bliskimi?
Czy rozwiązaniem jest nie robić nic?
Nie zrozum mnie źle, nie chcę napisać, że rozwiązaniem jest kompletny brak zaangażowania w przygotowania. Uważam jednak i widzę to w pracy w gabinecie, że przesada nie prowadzi do niczego dobrego. Szczególnie kiedy jest kierowana lękiem (np. „Co ludzie powiedzą?”, „U teściowej zawsze tak było.”, „Jak tego zabraknie nie dadzą mi spokoju.”)
Oczywiście dobrze się przygotować do celebracji świąt. Dzięki porządkom, baziom w wazonie i pisankom czujemy się w domu przyjemniej. Warto jednak zachować zdrowe granice. Praca do 4:00 nad ranem, żeby ze wszystkim zdążyć (15 dań i 7 ciast) nie jest niezbędna. Nie wspominając już o tym, że zapraszając do siebie gości, możesz się z nimi umówić, że każdy coś ze sobą przywiezie (konfiguracja dowolna). Przecież święta to czas, kiedy Ty także chcesz odpocząć…
Co zrobić by być dobrze przygotowanym?
Usiądź na chwilę i zastanów się co jest dla Ciebie najważniejsze w spotkaniu z bliskimi ludźmi, co ma dla Ciebie, osobiście, największe znaczenie? Zobacz oczami wyobraźni jak wygląda ten dzień, jaka jest w nim Twoja rola?
Pamiętaj, źe przesada w żadną stronę, nie jest dobrym rozwiązaniem