Jak często zadajesz sobie to pytanie? Ja mam wrażenie, że ludzie robią to niesłychanie rzadko. I to w moim odczuciu wcale nie jest dobre. Zastanawiasz się dlaczego tak uważam? Czytaj dalej!
Ja vs otoczenie
Każdy z nas jest osadzony w jakiejś grupie, społeczności. W przypadku każdego z nas, to może być inna społeczność – mniejsza, większa, bliższa lub dalsza, możemy mieć z nią styczność rzadziej lub częściej. Jednak znaczenie ma sam fakt osadzenia w grupie.
Każda grupa kieruje się swoimi zasadami obyczajowymi – oczywiście nadrzędne nad nimi są zazwyczaj zasady, wartości kulturowe danego regionu, choć nie zawsze tak bywa. Jednak bez względu na te zasady, wyznawaną wiarę czy przekonania…każda społeczność ma wobec nas określone oczekiwania.
Po czym to poznać? Po tym, kiedy ktoś mówi Ci, że „nie powinnaś mówić do niego w taki sposób”, „nie wypada się tak zachowywać”, „w twoim wieku…”, „jesteś matką, nie powinnaś…” i tak dalej. Brzmi znajomo?
A teraz zastanów się ile jest osób w gronie Twoich przyjaciół, znajomych, w gronie rodzinnym, które tak nie rozmawiają? Które nie mają oczekiwań wobec Twoich zachowań i wyborów? Ile jest takich ludzi, którzy Ciebie akceptują i szanują Twoje wybory, decyzje, nawet jeśli się z nimi nie zgadzają i uważają, że oni, w tej samej sytuacji postąpiliby zupełnie inaczej?
Życie marzeniami innych
Zapewne znasz te historie, kiedy to rodzice, a czasami nawet dziadkowie, kierują młodego człowieka w kierunku…który jest ich niespełnionym marzeniem z dzieciństwa. Zatem nie potrzeby, zainteresowania, pasje młodego człowieka są ważne… a jego dorosłych bliskich.
Nawet nie wiesz jak często spotykam w gabinecie osoby, które albo zmuszają swoje dzieci do realizowania niespełnionych marzeń z dzieciństwa („zawsze chciałabym być baletnicą ale nie było mi dane”, „gdyby moi rodzice byli lepiej sytuowani, mogłabym to robić”, „rodzice mi na to nie pozwalali więc chce przekonać swojego syna, jaka to fantastyczna dziedzina”). I to samo w sobie wcale nie jest złe, jednak kiedy robi się to patrząc tylko i wyłącznie na siebie, traktując dziecko przedmiotowo, jest to bardzo nie fair.
Zabiera to dziecku możliwość rozwijania mocnych stron i umiejętności, realizowania i poznawania siebie czy chociażby podejmowania decyzji. Dzieci nie są po to, by spełniać niezrealizowane marzenia dorosłych! Jeżeli to robisz, to znaczy, że wykorzystujesz swoje dziecko.
Jeżeli działasz wbrew sobie, bo wiesz, że jest to marzenie mamy czy taty albo, że ciotka była znaną tancerką i chcesz przedłużyć „tradycje rodziny”, pomimo, że tego nie lubisz, zastanów się czy Twoje życie nie jest zbyt krótkie, by realizować w nim nie swoje marzenia.
Pamiętaj, że czas, który teraz, w tej chwili, mija, mija bezpowrotnie, nikt Ci go nie odda. A jak powiedziała Magda Gessler – „marnowanie czasu, jest największym grzechem na jaki można sobie pozwolić”. I ja jestem z nią w tej sytuacji bardzo zgodna.
Życie życiem innych
Zdarza Ci się przy podejmowaniu decyzji zastanawiać się, co Aśka zrobiłaby w tej samej sytuacji? Miewasz momenty, kiedy patrzysz na „średnią” wśród znajomych – większość wybiera studia o kierunku ścisłym, to ja też tak zrobię? Bywa, że z lęku o to, jak sąsiad czy przyjaciółka Cię oceni, nie realizujesz określonych działań, pomimo, że bardzo tego chcesz?
Jeśli jest to Tobie bliskie lub znane – zatrzymaj się. I dokładnie przeczytaj co teraz napiszę – przestań się przejmować kimkolwiek innym. Nie zastanawiaj się, co ktokolwiek sobie pomyśli, powie czy Ciebie oceni. To nie ma najmniejszego znaczenia – żyj swoim życiem.
Co to znaczy? Wsłuchaj się w siebie, poznaj swoje potrzeby, zainteresowania, to co Ciebie napędza i rób to. Stawiaj kroki do przodu robiąc swoje, bez obawy o to, „co inni powiedzą”.
Zrozum, że życie masz tylko jedno i możesz je przeżyć tylko jeden raz. Warto, przeżywać je tak, jak Ty tego chcesz, a nie tak by u jego końca mieć poczucie, że życie przeciekło Ci przez palce, i nie miałaś/miałeś na nic wpływu.
Przestać mieć wymówki na to dlaczego nie możesz być sobą i nie możesz podążać swoją drogą. Bo to wszystko nie jest prawdą! Możesz podążać swoją drogą – to tylko kwestia wyboru. Co wybierasz – życie po swojemu czy może tak, by wpisać się w to, co myślisz, że oczekują od Ciebie inni?
Czy mi się uda?
Możesz mieć wątpliwości – możesz się obawiać, że zabraknie Ci siły, samozaparcia, wytrwałości w podążaniu swoją drogą. Możesz obawiać się błędów. Możesz mieć poczucie, że się „nie uda”. A ja znowu napisze, że to nie jest prawda. Kiedy myślisz, że coś się nie uda, to tak jak byś oddawała/oddawał siebie w ręce niewiadomo kogo. Bo to nie jest tak, że „coś się uda” albo „nie uda”. To jest tak, że albo coś zrobisz, czegoś dokonasz albo nie. Widzisz różnicę?
W zdaniu „nie wiem czy mi się uda” – odpowiedzialność za działanie jest przesunięta na kogoś lub coś na zewnątrz. W zdaniu „nie wiem czy tego dokonam” – odpowiedzialność jest bardzo wyraźnie po Twojej stronie. Zatem już na poziomie komunikacji, semantyki czyli używanych słów i sformułowań widać, jakie masz podejście do siebie, swojego życia, swoich celów i marzeń. Bo czy one wszystkie “się udają” czy może Ty je realizujesz, spełniasz?
Wszyscy przecież wiemy, że marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia. Udanego dnia! 🙂