Znam to powiedzenie, że nadzieja matką głupich. Jednak nie zgadzam się z nim. Pracując z różnymi ludźmi, w bardzo różnych sytuacjach i stanach emocjonalnych, miałam szansę doświadczyć, jak ważną rolę odgrywa nadzieja.
Nadzieja = szczęście
Dla niektórych z nas, nadzieja ma związek z naiwnością. Jednak bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, jak istotna ona jest, w budowaniu szczęścia. To ona bowiem, stanowi swego rodzaju oparcie dla budowania lub wzmacniania szczęścia.
Każdy z nas ma pewne wyobrażenia o przyszłości, plany i wizje realizacji tych planów. Czasami to negatywna wizja, wówczas mówię o „czarnowidztwie” albo „pisaniu czarnych scenariuszy”, to bardzo utrudnia funkcjonowanie. Jednak zdarza się, że te wizje są bardziej pozytywne. Wcale nie euforyczne, jednak między niepowodzeniem, a euforią jest bardzo dużo miejsca, na wszelkie inne odczucia czy emocje:)
Dalai Lama powiedział, że:
“Nie mamy gwarancji tego, co wydarzy się w przyszłości, jednak żyjemy z nadzieją, że wydarzy się coś dobrego/lepszego.”
Na tym polega nadzieja – na otwartości na to, co przyniesie przyszłość, z jednoczesnym nastawieniem, że przyniesie coś dobrego.
Lęk i nadzieja
Może się jednak okazać, że zbyt silne skupienie na nadziei, doprowadzi nas do rozczarowania, lęku…czyli czegoś zupełnie innego niż szczęście. Wynika to z faktu zbyt silnego skupienia na tego co chcemy, bez realistycznego podejścia do rzeczywistości. Myślę, że właśnie taki stan, ludzie nazywają naiwnością. Dlatego zdarza się mówić, że głupi ten, kto ma nadzieję. Jednak nadzieję można „wykorzystywać” w swoim życiu również inaczej.
Konstrukty mentalne
Warto uświadomić sobie, że zarówno przeszłość, jak i przyszłość, to tak naprawdę konstrukty mentalne. Przecież one nie istnieją w realnym świecie, bo albo to, co było już minęło albo to co się zdarzy, jeszcze nie nadeszło. Bywa, że to właśnie na nich skupiamy największa uwagę, zupełnie zapominając o tym co jest teraz – o teraźniejszości. Przecież tylko dzisiaj, możemy budować jutro.
To bardzo ważne, by jak wiemy z uważności (z ang. mindfulness) skupiać się na tym, co „tu i teraz” czyli na tym, co mamy obecnie, co jest dzisiaj. Na tym jakie działania możemy podjąć teraz, a nie za trzy tygodnie, gdy 7 czynników ułoży się zgodnie z naszą myślą, choć wydaje nam się to mało realne.
Obsesja na punkcie planowania przyszłości (czyli ciągłe bycie w niej) może sprawić, że ucieknie nam to, co jest teraz. Stracimy życie ze swoich oczu. Życie, które może być spokojne i szczęśliwe, zamiast tego, które będzie powodować napięcia, stres i rozczarowanie.
Ta „obsesyjna nadzieja”, związana jest z nierealistycznym sposobem myślenia o przyszłości i jej przeżywaniu. I to jeden z najbardziej nieskutecznych sposobów na budowanie i utrzymywanie szczęścia. Takie podejście, z góry stawia nas na pozycji przegranej. Skoncentrowanie się na przyszłości, bez osadzenia w teraźniejszości, to jak postawienie wszystkiego, na najmniej pewną kartę. Czasami wygrywamy, jednak zazwyczaj tak się nie dzieje.
Planowanie
Oczywiście nie mam na myśli tego, że planowanie samo w sobie jest złe i należy zaprzestać. To nie tak, że planowanie nie ma sensu, że nie należy planować. Jak najbardziej warto planować jednak pamiętając o dwóch zasadach:
- o planowaniu w oparciu o teraźniejszość
- o planowaniu ze zrozumieniem, że sprawy mogą potoczyć się inaczej (chodzi o zostawienie sobie małego marginesu na to, że nie zawsze – nawet przy dobrym planie – jesteśmy w stanie realizować wszystko tak, jak tego chcemy)
Takie podejście do planowani i do nadziei sprawia, że zwiększamy szanse na to, by zbudować szczęście i je wzmacniać.
Jak stosować nadzieję dla podtrzymania szczęścia?
Jeżeli chcemy, by nadzieja była skuteczna, pozwalała na budowanie i podtrzymywanie szczęścia, konieczne są:
- zrozumienie
- akceptacja nietrwałości tego, czego doświadczamy
Czym jest nietrwałość? To zrozumienie, że jedyną stałą w życiu jest to, że wszystko dookoła nas się zmienia. Nasze życie ulega nieustannym zmianom, czasami podyktowanym naszym bezpośredniom działaniem, czasami działaniami politycznymi czy innymi. Jednak te zmiany wciąż zachodzą. Nie ma co się łudzić, że zatrzymamy się w życiu w pewnym punkcie i tam zostaniemy. W życiu nie ma constans, jest tylko zmienność.
Jeżeli potrafimy spojrzeć na zmianę jako na coś pozytywnego, a nie na przyczynę do smutku czy żalu, to jesteśmy już o kilka kroków do przodu w swoim życiu. To ważne, by umieć zaakceptować pewne fakty, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy czy są dla nas bolesne, trudne. To pozytywne podejście, to ta budująca i wzmacniająca nadzieja.
Możemy też zrobić coś jeszcze innego – wypracować w sobie elastyczność by traktować życia takim, jakie ono jest. Elastyczność do umiejętność działania, nawet kiedy pojawiające się sytuacje czy zdarzenia, nie są tymi, których oczekiwaliśmy.
Czy to jest łatwe?
Moi klienci widzą, że często mówię o tym, że coś jest proste, natomiast nie łatwe. Jednak nie przywiązuj się do tego zdania, bo tak naprawdę, to nie ma znaczenia. Jeżeli Twoim celem jest żyć szczęśliwym, spokojnym życiem, mieć z niego satysfakcję i czujesz to z wnętrza swojego ciała, to zrobisz to. Nawet gdyby to było trudne, zawiłe i wymagało lat pracy, nauczysz się siebie, zmieniania perspektywy, tworzenia wzmacniającej nadziei.
Oczywiście, może być to szczególnie trudne dla osób, które mają bardzo silną lub wręcz obsesyjną potrzebę kontroli. Jednak to nie znaczy, że jest to niemożliwe do wypracowania. To znaczy jedynie tyle, że dla tych osób, to może być trudniejszy proces, choć wcale nie musi tak być. Może sama/sam będziesz w stanie siebie zaskoczyć?
Podsumowując
Nadzieja, która będzie dla Ciebie wzmacniająca i budująca, to nadzieja oparta na teraźniejszości, zrozumieniu i akceptacji nietrwałości. Jeżeli nauczysz się na bazie tych czynników wzniecać nadzieję, będzie ona czymś, co pozwoli Ci nie tylko budować, lecz również wzmacniać już zbudowane szczęście życiowe.
Jeżeli masz trudność w planowaiu, za bardzo kontrolujesz to co się dzieje lub masz trudnośc z budowaniem akceptacji do zmian, napisz do mnie – możemy spotkać się na sesji on-line i poszukać rozwiązań.