To jedna z książek, która znajdowała się w pakiecie książek „Piekło Kobiet”, wydawnictwa ArtRage. Znalazło się w nim wiele ciekawych pozycji, o których będe pisać. Czego dowiadujemy się z tej pozycji?
Powieść psychologiczna
Można by się zastanawiać co to właściwie znaczy, że książka ta jest zaklasyfikowana do tego gatunku. W rzeczywistości opowiada o czymś, co wiele kobiet zna z własnego doświadczenia. Nie ma tam zwiłych opisów, intryg – to proste historie, które zaczynają się w dzieciństwie.
Dlatego początek książki może być trudny. Mnie nie czytało sie jej łatwo, ze względu na język jakim jest napisana. Przedstawia ona sposób myślenia i mówienia dziecka. Jendak to zaledwie kilkanaście pierwszych stron.
Cała książka przedstawia kontekst w jakim wychowały się główne bohaterki, które w okresie dziciństwa oraz dorosłym życiu, pozostają ze sobą w kontakcie.
Kobiecość to syf?
Zadziorny tytuł może skłaniać do refleksji. Towarzyszyły mi rozważania dotyczące tego czy autorka zbytnio nie przesadza, gdy sięgnęłam po tę pozycję. W zasadzie w trakcie jej czytania, kiedy wyłaniają sie trudności związane z kobiecością, to pytanie może wielokrotnie powracać.
Po lekturze tej książki można pokusić się o wnioskowanie dlaczego autorka wybrała taki tytuł. Dlaczego nazywa kobiecość syfem. I co ciekawe, ukazana jest w niej bardzo mocno perspketywa tego, jak do kobiecości podchodzą kobiety.
Świetnie obrazuje to ten cytat:
„A potem spotkała tę kobietę jeszcze tylko raz, po śmierci dziecka. Gdy Magdę odprowadzała, złapała ją za rękę i popatrzyła jej w oczy, dziko, z determinacją:
– Chciej mieć dziecko!… To jedyne, czego kobieta powinna chcieć!… To jest warte wszystkiego.
Instynkt matki przed instynktem samozachowawczym.”
Frau Wolf, „Kobiecość to syf i kropka”
Kobiecość = reprodukcja?
Temat kobiecości, która od setek lat jest nierozerwalnie łączona jest z tematem reprodukcji, nie zostaje pominięty przez autorkę. Podjemuje ten temat w odniesieniu do kilku bohaterek, pokazując jego cienie i …cienie?
Bowiem bycie niezależną, samodzielną kobietą, nie jest dobrze widziane, kiedy nie towarzyszy temu dziecko i mąż. Ta patriarchalna wizja porządku nie przyjmuje innego scenariusza.
Kiedy natomiast dziecko jest przy kobiecie, okazuje się, że nie jest ona wystarczająco dobra. Nie zostaną jej oszczędzone „złote rady” innych kobiet. Rady nierzadko ociekające krytycyzmem, wytykaniem błędów czy oceną, że „skoro tak robisz, to się nie nadajesz” albo „jesteś zła matką”.
Oczekiwania
To jest ogromny temat i cieszę się, że został pruszony w tej książce. Obawiam się jednak, że nie wszyscy to zauważą, poczują. Osoby wychowane w kultrze patriarchatu, które nie zmieniają tego porządku życia, mogą mieć z tym trudność.
To są te sytuacje, kiedy stawiamy oczekiwania innych, podnad własne wartości i potrzeby. Kiedy mówimy „muszę”, „powinnam” albo „nie wypada”. To jest planowanie kupna domu, bo się zbliżamy do 30-stki i przecież wszyscy już są „na tym etapie”. To planowanie ślubu i dziecka, bo większość znajomych już jest „na tym etapie”.
To także chęć ucieczki przed tym, by nie być postrzeganą jak „stara panna”, co oznacza być kobietą, której nikt nie chce. To próba wpisania się w grono przyjaciółek-matek czy też kobiet-matek, żeby nie znaleźć się na marginesie kobiecego środowiska. Bo przeciez każda normalna kobieta, chce mieć dziecko, prawda?
I tutaj cytat pokazujący frustrację i niezadowolenie z takiego stanu rzeczy:
„Wy, błogosławione, których atrakcyjność wymaga materialnego potwierdzenia od mężczyzny!
Frau Wolf, „Kobiecość to syf i kropka”
Wy, dla których niezależność jest klątwą, a zależność sukcesem!
Zwierzęta hodowane przez mężczyznę, dokarmiane, pieszczone, karane, posiadane przez swoich panów.
Pluję na ołtarz macierzyństwa, leję na niego krwią menstruacyjną, moczem nie dającym oznak ciąży.
Wasze memento mori brzmi: pamiętaj o dziecku”.
Kobiety-ofiary
Dobrze jest mieć dziecko, bo ono zatrzymuje nas w nawiasie społecznym. Jednak z drugiej strony, gdy już jest, kobieta „musi” się podprządkować. W przeciwnym razie wciąż będzie krytykowana za swoje wybory, tak jak Martyna Wojciechowska. Przecież „nie powinna” pdoróżować skoro ma dziecko, prawda?
W jakąkolwiek stronę by nie pójść w podejmowaniu decyzji, można dojść do wniosku, że w patriarchalnej rzeczywistości nie ma to znaczenia. Znaczenie ma to, że rodzimy się kobietami, co jednoznacznie powoduje, że jesteśmy przegrane. Wciąż nastawione na ataki, wymuszanie tłumaczenia się z powodu braku męża, dzieci…tego, że nie spełniamy patriarchalnego założenia.
A jak to jest, tak naprawdę?
Czy spełnianie oczekiwań innych jest ważniejsze od własnego szczęścia? Czy jest ono na pierwszym miejscu, przed naszymi wartościami i potrzebami? Jak to jest, że inni wciąż usiłują nam powiedzieć, że wiedzą lepiej, co ma dla nas znaczenie?
Na każde z tych pytań, każdy potrzebuje odpowiedzieć sobie sam. Uświadmić sobie co jest życiowym priorytetem, a co nie ma znaczenia.
Kilka słów w tym temacie napisałam poniżej. Kultura patriarchatu uwielbia słowo odwłowywac się do powinności, normlaności, przymusu i odgórnych wymagań, które trzeba spełniać.
A jak chcę Wam powiedzieć, że moze byc inaczej. Od Was jedynie zależy, czy będzie.
Jeżeli ktokolwiek Wam wmawia, że rolą kobiety jest być matką, to nie jest prawda.
Jeżeli ktokolwiek Wam wmawia, że rolą kobiety jest wychowywanie dzieci, to nie jest prawda.
Jeżeli ktokolwiek Wam wmawia, że rolą kobiety jest życie w związku małżeńskim i poświęcenie się rodzinie, to nie jest prawda
Jeżeli ktokolwiek Wam wmawia, że kobieta bezdzietna jest wybrakowana/niepełna/niekompletna/nie jest kobietą w pełni, to nie jest prawda.
Jeżeli ktokolwiek Wam wmawia, że rolą kobiety jest cokolwiek, co nie mieści się Waszej wizji roli Ws samych, Drogie Koboiety, to nie jest prawda.
Dla kogo jest ta książka?
Dla tych, których inetersuje temat kobiecości, ról społecznych oraz tego, jak funkcjonujemy jako jednostki, wywierające presję na innych. Polecam podejść do niej z luzem i dużą uważnością. Myślę, że zdecydowana większość kobiet, jeśli nie wszystkie, znajdą tam kwałek historii o sobie.