Wielokrotnie patrząc na różne osoby, z łatwością oceniamy jakie relacje romantyczne tworzą. Choć najczęściej nic o nich nie wiemy – oceniamy na bazie własnych przekonań i stereotypów.
Związki, relacje – każdy tworzy inne
Bardzo łatwo ocenia się tych, których się obserwuje. Uczymy się tego w procesie socjalizacji, w ocenianiu postaci filmowych i tych o których się plotkuje – aktorach, muzykach, osobach znanych. W tym ocenianiu tkwią zasadnicze dwa problemy:
- nigdy nie wiemy jaka relację do końca oceniamy – monogamiczna, poliamoryczną, relacje typu „Friends with benefits” czy może innego rodzaju relację
- z oceniania nic wartościowego – ani dla nas ani dla innych
Każdy człowiek tworzy niepowtarzalna relację. Nawet jeżeli tym najbardziej znanym modelem relacji jest monogamiczny związek różnopłciowy, to nie oznacza, że jest to jedyna słuszna opcja. Przecież tych opcji jest znacznie więcej, wykraczają one poza orientację psychoseksualną. Możliwości jest znacznie więcej i tylko od nas zależy, z jakich kozystamy. Nie ma gorszych czy lepszych. Jeżeli na relację świadomie decyduję się osoby dorosłe, nikogo nie krzywdząc, to nie można mówić o takim wartościowaniu.
Relacja znanego aktywisty
Na profilu Magazynu Replika na Instagramie, pod postem który zapowiadał wywiad, przeczytałam jeden z komentarzy. Jeden z czytelników napisał, że nie wierzyłby tak bardzo w to, co wspomniany aktywista opowiada w wywiadzie, bo…UWAGA, UWAGA…osoba ta widziała profil tegoż aktywisty w pewnej aplikacji randkowej.
Wdałam się w rozmowę z tym czytelnikiem. Dla niego bycie w związku i udzielanie się w aplikacji randkowej, oznacza brak uczuć w relacji. Jakże łatwo to ocenić, prawda?
Pomijam, że oczywiście z wywiadu nie wynika w jakiej relacji są te osoby czy monogamicznej czy nie. Nie wiemy czy tworzą otwarty związek czy też nie. Jak również nie wiemy, czy w tym związku, te dwie osoby umówiły się na kontrolowaną zdradę czy nie. I to jest ok, bo te osoby nie maja obowiązku nam się z tego tłumaczyć. A w tym samym czasie, my nie mamy prawa wypowiadać się o tej relacji, bo nic o nie wiemy.
Czytelnik, który wypowiadał się na temat aktywisty wiedział tylko, że jest on w związku i ma profil w aplikacji randkowej. Na tej podstawie wysnuł wniosek o braku emocji i „fałszywości” te relacji. Czego dowodzi teza postawiona przez tego czytelnika? Tego jak on myśli o relacjach – nie wszyscy na świecie, a jedynie on.
Popularna blogerka i jej relacja ze współlokatorem
Całkiem niedawno na profilu jednej z osób, którą obserwuję na Instagramie, pojawiło się okienko na pytania. Pytania były różne, na jedno z nich padła odpowiedź, w której kobieta pisze o ojcu swojego dziecka „współlokator”. Wywołało to pytania (nie zdziwiłabym się gdyby to była lawina pytań), DLACZEGO tak mówi o ojcu swojego syna i partnerze/mężu (przecież to oczywiste, że kiedy kobieta jest matką dziecko i mieszka z ojcem dziecka, to z pewnością tworzy z nim związek).
Ta sytuacja to piękny przykład tego jak ulegamy stereotypom i przekonaniom. A sytuacja tej kobiety jest taka, że i owszem, mieszka ona ze swoim synem i jego ojcem. Jednak nie tworzy z ojcem swojego dziecka relacji. Nadal są rodzicami, nadal mieszkają razem, jednak nie są w relacji romantycznej (nie tworzą związku).
I można wejść w ocenę „jaki to jest związek”, tylko po co? Co to da? Co jakich wniosków nas to doprowadzi? Czy zastanawianie się nad tym nie jest marnowaniem cennych zasobów? Czy naprawdę nie ma w życiu nic bardziej wartościowego, niż roztrząsanie tego, jak inni układają sobie życie?
Relacje poliamoryczne
Niedawno – 11 października – obchodziliśmy Dzień Coming Outu czyli Dzień Wyjścia z Szafy.
Artykuły o coming oucie znajdziesz tutaj:
I z tej okazji pewna trans kobieta zrobiła swój coming out. Nie w związku ze swoją transpłciowością – coming out dotyczył tematu kochania:
„O swoim pojemnym sercu mówiłam wiele razy, o nieustannej miłości do moich byłych partnerów a wątki o obecnych ,,menżach” nie mężach czasem rzucam na story. Jednak również podczas paneli dyskusyjnych nie ukrywałam też faktu, że nie współżyje od kilku lat z żadną z płci. I tutaj pojawia się pewnie u Was pytanie: pół naga istota, z nogami po niebo, dziarami, pełna seksapilu i efymerycznych ruchach… nie ,,rucha”? Owszem, nie. I nie mam powodów do wstydu. Jestem osobą poliamoryczną i demiseksualną. Co to znaczy zapytacie. Sama demiseksualność funkcjonuje pod parasolem aseksualności. Pociąg seksualny odczuwam tylko i wyłącznie po nawiązaniu głębokiej więzi emocjonalnej, potrzebuje po prostu mocno sie zakochać i… kochać. Randki na jedną noc to nie moja bajka – sorry osoby, nici z podchodów w klubach. Stąd też nie znajdziecie mnie na randkowych aplikacjach, tam ciężko czasem o dłuższe rozmowy, wiec zrezygnowałam. A że takich romantycznych relacji, mogę nawiązać więcej niż jedną, to już druga strona medalu. Pod koniec 2020 roku powstała flaga demipoliseksualności, będąca odpowiedzią mojej seksualności i połączeniem poliamoryczności z demiseksualnością, łącząca kolory czarny, różowy, zielony i niebieski 🖤💜💚💙”
Ka katharsis, Trans Matka House Of Katharsis (cytowane z posta na Instagramie – 11.10.2021)
Ten coming out porusza różne wątki – nie tylko demiseksualności, której definicja jest świetnie wytłumaczona we wskazanym cytacie. Porusza temat poliamoryczności – tego, że że można tworzyć wiele relacji jednocześnie, pomimo że może w nich nie być seksu.
I dla niektórych relacja bez seksu to nie relacja. Dla innych, seks nie musi istnieć w relacji by kochać, budować bliskość, czułość, intymność i zaufanie. Żadna z osób reprezentujących te dwa bieguny nie jest lepsza, ani gorsza – te osoby są zwyczajnie różne. Bo nie ma jednego wzorca tworzenia relacji.
O różnorodności (nie tylko w zakresie budowania relacji, a bardzo ogólnie), rozmwiałam z Adą:
I znowu – można wejść tutaj w ocenę tej osoby, tego jaka ona jest i jakie tworzy relacje. Tylko po co? Czy nie lepiej byłoby posłuchać te osoby, porozmawiać z nią i zobaczyć, że istnieje coś poza hetero-monogramicznym wzorcem? Świadomość, że relacje można budować inaczej, nie wymusza na nas tego, by robić to w taki sposób. Wystarczy wiedzieć, żyć po swojemu (czyli w zgodzie ze soba) i pozwolić na to innym, zamiast ich ranić. To, że coś nam nie odpowiada nie oznacza, że możemy z tego powodu oceniać i krytykować innych.
Jeżeli potrzebujesz wsparcia umów sesję on-line. Napisz do mnie, wspólnie ustalimy termin spotkania i znajdziemy najlepsze rozwiązanie!