Bardzo często spotykam się ze stwierdzeniem, że unikanie czy tłumienie myśli i emocji, jest sposobem na radzenie sobie z nimi. Chroni przed bólem, pozwala nie martwić się na zapas. Jednak tłumione myśli i emocje, zadziwiająco szybko wracają. Dlaczego tak jest?
Na rozdrożu między unikaniem a akceptacją
Każdy z nas doświadczył w swoim życiu stania w tym punkcie. Wszyscy znamy sytuacje, kiedy wybieramy drogę. Możemy wybrać drogę unikania i kontroli lub akceptacji i zaangażowania. Ta druga droga, choć z pozoru wydaje się być bardzo łatwa, w rzeczywistości bywa trudna.
Z jednej strony dlatego, że nie mamy takiego schematu działania – w dzieciństwie, w szkole, w pracy czy relacjach międzyludzkich. Mało jest akceptacji i zaangażowania, a znacznie więcej walki, unikania, kontroli.
Ta druga droga, wydaje się być racjonalna, logiczna. Umysł z łatwością wpędza nas w generowanie wątpliwości. Wtedy podrzuca nam unikanie i kontrolę jako sposób na poradzenie sobie z myślami czy emocjami.
Wielu z nas daje się nabrać na te podpowiedzi umysłu wiedzione lękiem i przyzwyczajeniami. Tylko nie myśl teraz, że „to moja wina, wybieram złą drogę”. Abolutnie nie chodzi o to, by popadać w poczucie winy czy szukać winnego. Należy przyjąć, że jak każdy mamy nawyki. Jeżeli wiemy, że nam nie służą, świetnie – pora na zmiany!
O życiowej odpowiedzialności zamiast unikania
Nie jestem zwolennikiem myślenia o życiu w kategoriach winy (jakiejkolwiek). To bardzo proste, jednak zauważ, że to nie pomaga wzrastać. Wybranie tej drogi, to jak pójście na skróty. A dobrze wiemy, że drogi na skróty niekoniecznie prowadzą do celu.
To czego doświadczamy w życiu, w dużym stopniu wynika z podejmowanych przez nas decyzji lub z powodu braku podejmowania decyzji (np. nie dotykam tematu, poczekam aż sam się rozwiąże).
Jednak trzeba sobie powiedzieć szczerze, że nie mamy kontroli nad wszystkim. Nie przewidzimy wszystkiego, nie zapobiegniemy wszystkiemu co dla nas przykre czy trudne. Możemy doświadczyć bólu fizycznego związanego z chorobą, poczucia straty po utracie relacji, a w związku z wypadkiem możemy doświadczać zależności od innych.
Ważne jest to jak podchodzimy do tego co przeżywamy – czy babramy się w bajorku rozpaczy czy skupiamy się na wyciąganiu wniosków i stawianiu kroków do przodu. Nie ma znaczenia, że powoli, ma znaczenie, że w odpowiednim kierunku.
Pomimo braku przewidywalności tych sytuacji, wciąż to my jesteśmy odpowiedzialni za własny stan emocjonalny. To my wybieramy ucieczkę albo akceptację, kontrolę albo zaangażowanie. Nikt nie robi tego za nas. Zatem albo działamy na swoją korzyść albo przeciwko sobie.
Spotkanie z bólem
Może się wydawać, że wybranie drogi dotyczącej unikania i kontroli (tego co dobrze znamy), nie boli aż tak bardzo. Jednak to nie jest prawda. Zarówno ta droga, jak i ta związana z akceptacją i zaangażowaniem, to drogi, na których doświadcza się bólu, potyka o wyrastające korzenie i kamienie.
Różnica jest taka, że w przypadku wyboru drogi unikania i kontroli, ten ból jest nam znany. Natomiast wybranie drogi związanej z akceptacją i zaangażowaniem, prowadzi do bólu, który nie jest znany, ponadto jest to wymagająca droga. Chociażby dlatego, że jest dla nas nowa. Ból na tej drodze jest słodko-gorzki.
Wybierając drogę, wybieramy to, co w jej nazwie – droga unikania i kontroli, staramy się działać według tego, co podpowiada umysł. A doskonale wiemy, że często nas zwodzi na manowce – wciąga w przewidywania, oceny, tworzenie czarnych scenariuszy. Możemy przez chwilę mieć złudne wrażenie, że to pomaga.
Natomiast droga akceptacji i zaangażowania prowadzi do poszerzania świadomości, uważnej obserwacji siebie, rozwoju i elastyczności psychicznej. To trudna droga, jednak owocna i warta wysiłku.
Unikanie emocji i myśli powodem poczucia umykającego życia?
Wiele osób w Wirtualnym Gabinecie Psychologicznym mówi, że ma poczucie, że ich życie toczy się poza nimi, przecieka im przez palce. Mając określone sukcesy zawodowe i prywatne, czują się tak, jakby nie rozpoczęli swojego życia.
Najczęściej, jest to efekt podążania drogą unikania i kontroli. Może to dotyczyć tylko jednej sfery życia, np. rodziny i to wystarczy. Będzie się to kładło cieniem inne sfery życia, powodując poczucie stania w miejscu. Dlatego nie warto iść tą drogą. Jeżeli nie zmienimy tej drogi, możemy w niej trwać latami, doświadczając tych samych problemów i trudności.
Co się stanie, kiedy wybierzesz drogę akceptacji i zaangażowania?
Wówczas sytuacja znacząco się zmienia. Słysząc podpowiedzi umysłu, te niby logiczne i racjonalne, nie zaangażujemy się w nie, nie wejdziemy z nimi w dialog, nie zadziałamy pod ich dyktando. Zaakceptujemy je wszystkie i uwolnimy, nie pozwalając by zdominowały nasze życie.
Zamiast tego, pozwolimy sobie podążać za swoimi wartościami i potrzebami, zyskamy więcej elastyczności psychologicznej, przestrzeni na to, co ważne. Czy to nie jest lepsza droga?
Oczywiście wybranie tej drogi nie oznacza, że teraz będzie już tylko z górki. Trudności wciąż mogą się pojawiać, nawet większe niż wcześniej, jednak dzięki tej drodze, nasza reakcja na nie, będzie inna. Pozwalająca wzrastać, a nie pogrążać się w „depresji”. Życie staje się pełniejsze.
Ponownie będzie dochodzić do sytuacji, kiedy znajdziemy się na rozdrożu, przed wyborem drogi. To jest schemat, który wciąż będzie się powielać, a pozytywne jest to, że my wciąż mamy wybór.
Spirala myśli i emocji
Wybieranie konsekwentnie drogi akceptacji i zaangażowania, jak już pisałam nie gwarantuje braku trudności. Sprawia jednak, że życie jest pełniejsze. Dodatkowo powoduje, że są szanse na podążanie w nowym kierunku czyli jest szansa na zmiany.
Zatem bez względu na to jakie trudności będą się pojawiać i jak wiele ich będzie, wybieranie drogi akceptacji i zaangażowania powoduje, że są szanse na postęp. Życie staje się pełniejsze, rośnie elastyczność psychiczna, łatwiej jest podążać za wartościowymi i stojącymi za nimi potrzebami.
To jest ta dobra spirala, jednak wybierając drogę unikania i kontroli, wpadamy w inną spiralę. Spirali, która zawęża życia do koncentrowania się na ucieczce, lęku, mniejszej elastyczności psychicznej a przede wszystkim postrzeganie trudności się zmienia, urastają do monstrualnych rozmiarów.
Różnica między dwoma drogami
Zatem dobitniej, jaka jest różnica między tymi drogami? W przypadku wyboru drogi akceptacji i zaangażowania, doświadczamy trudności i bólu, jednak idziemy do przodu. W sytuacji wyboru drogi unikania i kontroli, zatapiamy się w bajorku własnej rozpaczy, mentalnej wojnie cierpienia. Co Ty wybierasz?
„Dopóki człowiek się nie zaangażuje, jest miejsce na wahania, szansa, by sie wycofać, zawsze na nieskuteczność. W przypadku wszystkich przejawów inicjatywy nieznajomość jednej prawdy podstawowej zabija wszelkie pomysły i dalekosiężne plany: w chwili, gdy podejmowane jest stateczne zobowiązanie, opatrzność zaczyna sprzyjać. Wszystko zaczyna sprzyjać, poajwia się pomoc, która w innym przypadku by nie nadeszła. Strumień nieprzewidywalnych, korzystnych zdarzeń rozpoczyna się od tej decyzji, a spotkania czy wsparcie materialne, o których nie można było nawet marzyć, pojawiają się na naszej drodze. Cokolwiek możesz zrobić lub o czym marzysz, że możesz to zrobić – zaczynaj. W odwadze tkwią geniusz, siła i magia. Zacznij działać.”
W.H. Murray, „The Scottish Himalayan Expedition”
Źródło
- Steven C. Hayes, Spencer Smith, „W pułapce myśli”, Gdańsk, 2014